No pora na kilka słów na temat podkładu Rimmel Wake me Up. Podkład dość dobrze rozpromowano w mediach jednak zbiera dość sprzeczne opinie. Skusiłam się za namową Nat- oczywiście cwaniakując- zakupiłam go w promocji w Rossmanie w trakcie niszczycielskich w skutkach zakupów -50%.
W chwili obecnej jestem na etapie połowicznego zużycia tego podkładu- wiem to strasznie szybko. Od zakupu minął nie cały miesiąc. Jednak od kiedy płodzę jakieś makijaże na potrzeby bloga mój dzień wygląda mniej więcej tak: lekki makijaż rano - wychodzę z psem idę zrobić zakupy, po powrocie zmywam makijaż robię kolejny dla was, po wykonaniu zdjęć znów go zmywam, jeśli wybieram się gdzieś po raz kolejny robię makijaż- przyznam że doprowadza mnie to do szału. A o samym uszczerbku w portfelu nie wspomnę.
Wróćmy do tematu. Rimmel Wake me Up zaliczamy do grupy podkładów rozświetlających. Zawiera drobinki mające na celu odbijanie światła, takie proste zabiegi nadają skórze bardziej wypoczęty wygląd. Zdaniem producenta Wake me Up pobudza cerę i naturalnie ją rozświetla za sprawą zawartych w jego formule peptydów i kompleksu nawilżającego oraz witamin.
Wake me Up nie należy do mocno kryjących podkładów. Ma dość lekką konsystencję. Rzeczywiście rozświetla co do minimalizowania oznak zmęczenia była bym ostrożna w osądach. Jedynym czynnikiem minimalizującym widoczność zmęczenia jest obecność drobnych drobinek rozświetlających. Kompleksu nawilżającego ani działania witamin nie odczułam w żaden sposób.
Przeszkadza mi w nim zapach. Lubię bezzapachowe podkłady. Ogólnie podkład świetnie sprawuje się w średnich warunkach pogodowych. Przy upale który mamy za sobą przysparzał mi nieco problemów. Godzina wystarczała by dało o sobie znać przetłuszczenie skóry - znacznie bardziej obfite niż w niższych temperaturach.
Nieestetyczny wygląd przetłuszczonej skóry podkreślały i potęgowały drobinki. Skóra przypominała mokrą osypaną drobnoziarnistym brokatem- Tego nie lubimy!!
W temperaturach poniżej 25 stopni podkład spełniał moje oczekiwania. Utrzymywał się na twarzy bez efektu przetłuszczenia bądź zatkania porów. Myślę, że wrócę do niego, gdy nieco się ochłodzi. Ponieważ efekt krycia jest dla mnie wystarczający nie tworzy maski.
Konsystencja jest trudna do opisania. Jak dla mnie plasuje się gdzieś po środku między Loreal True Match i podkładem Kobo Smoothing Make Up. Więc ani nie jest płynny ani kremowy. Aplikowałam go za pomocą pędzla. Nie tworzył zacieków ani nie zasychał w trakcie tworząc smugi, więc codzienna walka z uczłowieczeniem wizerunku przebiegała bez większych turbulencji. Aplikowany pędzlem bardzo przyjemnie rozchodził się po twarzy.
Jak widzicie na załączonym zdjęciu podkład ładnie zlewa się ze skórą. A drobinki nie są nachalne praktycznie na tym zdjęciu są całkowicie niewidoczne.
Samo opakowanie zaliczam do przyjemnych dla oka i praktycznych. Aplikator nie wylewa dużej ilości produktu jak to miało miejsce przy podkładzie z Loreal.
Regularna cena podkładu 39 zł
Pojemność: 30 ml
Poleciła bym go posiadaczkom normalnej skóry. Nie sprawdzi się u posiadaczek tłustej, mieszańce mogą mieć z nim problem w upały.
Nie sprawdzi się u miłośniczek mocnego krycia. Nie będzie wystarczająco zadowalał osoby które lubią matowe wykończenie pozbawione drobinek.
I na zakończenie krótka informacja ;-)
Jakiś czas temu wygrałam mini rozdanie na blogu Obsession.
Właśnie dotarła do mnie paczka pełna skarbów.
Muszę przyznać że wysiłek włożony w zapakowanie prezentu strasznie mnie zaskoczył.
Dziękuję raz jeszcze.
Klasycznie zawartością podzielę się z Agnieszką mam już w planie troszkę ją zakonserwować maseczkami.
Pozdrawiam Klaudia.
mam uprzedzenie do podkładów Rimmela, więc raczej nie skuszę się na jego zakup :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie mam ten podkład na twarzy :)
OdpowiedzUsuńJa dziś kobo
UsuńWygrana świetna :) A podkłady Rimmel lubię ale nie wszystkie ;)
OdpowiedzUsuńmi niestety nie udało się wygrać... i zakupię bo sporo dobrego czytałam o nim ..
OdpowiedzUsuńGRatuluję wygranej. A podkład mam ochotę wypróbować, ale skoro mówisz że lepiej się sprawdza w niższych temp to poczekam kilka miesięcy :)
OdpowiedzUsuńMiałam jego próbkę i niestety nie był to podkład który by zaspokoił moje potrzeby :)
OdpowiedzUsuńmaziałam się testerem w drogerii i nie zachęcił mnie do kupna, a te drobinki są całkowicie niepotrzebne
OdpowiedzUsuńJa oddałam go mamie. Zdążyłam go użyć kilka razy. Spodobał mi się, ale miałam jeszcze swoje zapasy, a akurat mamie skończył się podkład. Nie był aż tak rewelacyjny, więc nie płaczę po tym rozstaniu (miałam wrażenie że to właśnie po nim wyskoczyło mi kilku nieprzyjaciół, ale kto to wie...)
OdpowiedzUsuńmam juz 2 buteleczke ;) pierwsza dostalam do testow ale tak go pokochalam, ze musialam kupic kolejna i nie zaluje. Az sie boje, ze przebija na glowe mojego Healthy Mix z Bourjois, a do tej pory to bylo moje kwc wsrod podkladow ;)
OdpowiedzUsuńale faktycznie, szybko znika ;/
mialam na mysli, ze z buteleczki a nie z twarzy :D
Usuńnooo tośśś mnie pięknie zniechęciła :D aa taki boom w mediach na pewno przez Sableska tez i jej bloga ale nie! nie nabierzemy się :P
OdpowiedzUsuńNo co powiedziałam jak było świeciłam się a raczej lało się ze mnie. poza tym w upalne dni nikt nie myśli o przecieraniu twarzy bibułkami matującymi raczej o chłodzeniu się
UsuńCiężka przeprawa ale cóż teraz jak jest chłodniej daje radę
Są dni, że świecę się po tym podkładzie jak lusterko ;)
OdpowiedzUsuńJak pisałam nie na upał :)
Usuń