Sylwester za nami, a mi przed wielkim wyjściem udało się jeszcze uwiecznić to na co naszło mnie po dniu malowania szanownych klientek.
Ogólnie ten post powinnam zacząć od mojej rozmowy z zaprzyjaźnioną fryzjerką po obrobieniu się z upiększaniem pań przed Sylwestrowymi balami. Która ewidentnie odzwierciedlała nastawienie do zabaw sylwestrowych po całym dniu pracy w usługach upiększających.
Zapytałam Marikę gdzie spędza sylwka - odpowiedziała radośnie, że w łóżku i nabijając się ze mnie, że wychodzę kazała mi się umalować przed wyjściem- o matko jak wzdychałam, miałam takie niechciejstwo. Ale z przekąsem kazałam jej się uczesać przed snem w końcu jest fryzjerką.
Kilka głębokich oddechów i drink by poprawić morale i jakoś poszło.
Ha i też nie obyło się bez moich osobistych wpadek. Ogólnie wyszykowałam się przed 11 i mój sylwester zaczął się wraz z oglądaniem pokazu fajerwerków w Łódzkiej Manufakturze. Cholera musiał mi akurat paść telefon ... było serio co uwieczniać a tu kolejny zonk. Na szczęście dalszy ciąg imprezowania potoczył się zgodnie z planem, czyli pozytywnie, w dobrym towarzystwie.
O dziwo rano nie miałam też kaca mordercy, co uważam za ogromny sukces.