Ciągle
szukam idealnego podkładu, i chyba znalazłam mój ideał – jest nim Lancome Teint Idole Silky Mat. Na temat
tego podkładu słyszałam wiele dobrych i też złych rzeczy i postanowiłam wybrać
się do jednej z drogerii aby sprawdzić na testerze jaki jest naprawdę i zakosić
próbkę aby sprawdzić jak zachowuje się na mojej skórze. W poprzednim miesiącu
pisałam Wam w jednym z zakupowych postów, który znajdziecie tutaj. Wtedy to dostałam próbkę w kolorku 02- Lys Rose. który mi bardzo przypasował. Teraz natomiast kupując
podkład niestety nie było tego koloru, więc wybrałam 01 Beige Albatre. Kolory nie różnią się od siebie aż tak bardzo, a
że nie jestem zbytnio opalona to bardzo dobrze współgra z moją cerą.
Lancome Teint idole Silky Mat to matujący podkład o bardzo płynnej
bezolejowej konsystencji. Ma za zadanie zmatowić naszą skórę na 18 godzin i dać
efekt satynowego wykończenia. Zawiera SPF 16 chroniąc naszą skórę przed
promieniami UV. Opakowanie to 30 mililitrowa tubka co jest chyba jedynym
minusem tego podkładu. Pewnie będę musiała go rozciąć po zużyciu aby wygrzebać
jeszcze dość sporą ilość produktu. Jest dość płynny i bardzo wydajny. Kropka
wielkości 20 groszówki starcza na pokrycie całej twarzy. Podkład zasycha dość
szybko ale nie na tyle aby narobić sobie krzywdę na twarzy. Przy nakładaniu
podkładu pędzlem nie pozostawia smug i pęknie się rozprowadza. Nie próbowałam
nakładać palcami produktu ponieważ strasznie tego nie lubię więc niestety nie
mam opinii na ten temat jak się sprawuje pod ręką. Pachnie alkoholem ale nie
jest to aż tak bardzo mocny zapach, ja się już do niego przyzwyczaiłam. Nie
uczula, nadaje się dla wrażliwców takich jak ja. Nie zatyka porów, a co za tym idzie nie tworzy nam wulkanów na
buzi, co większość podkładów niestety potrafi.
Podkład ten
nie należy do ciężkich a co za tym idzie do bardzo mocno kryjących. Krycie ma
dość dobre, ale nie czarujmy się nie pokryje blizn czy bruzd po trądziku czy
też wielkich czerwonych kraterów. Musimy użyć wtedy korektora. Natomiast
świetnie radzi sobie z drobnymi przebarwieniami wyrównując koloryt skóry, a
przy tym nie obciążając jej za sprawą beztłuszczowej formuły. Jeśli chodzi o 18
godzinne utrzymanie matu to mogę z ręką na sercu Wam przyrzec że wytrzymuje
jakieś maksymalnie 12 godzin co dla mojej skóry to wielki wyczyn. Większość
podkładów daje efekt matu na 4 godziny po czym moje czoło się rozpływa.
Świetnie radzi sobie z widocznymi porami na policzkach. To co w nim uwielbiam
to to że nie obciążą moje skóry, nie mam efektu maski a cera staje się
jedwabiście gładka i wygląda nieskazitelnie. Ponadto fajnie że można nakładać
podkład kilka razy warstwa po warstwie, w ten sposób lepiej kryje a mimo nałożonej
kolejnej warstwy nie mamy „tapety na twarzy”. Świetnie sprawdza się w 30
stopniowym upale, nie spływa z twarzy, nie mam na niej plam i nie brudzi mi
ubrania.
Mała rada:
nie nakładajcie podkładu na krem, jakikolwiek krem jeśli chcecie uzyskać
naprawdę matową skórę. Ja po nałożeniu kremu pod podkład świecę się po 2-3
godzinach. Produkt zawiera SPF 16 więc nie musimy się martwić, że bez kremu
nasza cera nie będzie chroniona przed szkodliwym promieniowaniem.
Tak wygląda
moja skóra bez podkładu ( tyko się nie wystraszcie aaaaaaa):
A tak cały skończony codzienny makijaż z roztartą kredką :
Przepraszam za jakość zdjęć, ale były robione wcześnie rano tuż przed wyjściem do pracy :)
Cena to ok. 195 zł za 30 ml produktu. Teraz powiecie : „ nie stać mnie”
albo „szkoda mi kasy na jakiś tam podkład Lancome”. Uwierzcie mi ja też zawsze
byłam zwolenniczką tańszych kosmetyków i nadal tak uważam ,bo wiele produktów
drogich marek niestety nie dorównuje jakością niektórym tańszym firmom i
płacimy tak naprawdę za opakowanie i napis na produkcie, ale jeśli chodzi o ten
podkład to jest on wart swej ceny. Ja wprawdzie mówiąc kupiłam go za troszkę
tańszą cenę, ale gdybym nie miała takiej możliwości to na pewno kupiłabym go za
te prawie 200 zł z czystym sumieniem i radością. Niestety występuje tylko w pięciu odcieniach, ja mam nr 01 i nie
należy on do najjaśniejszych, raczej jest beżowy, więc dziewczyny o
porcelanowej karnacji niestety muszą poszukać czegoś innego.
widzę, że podkreśla suche skórki, ja bym i tak się jednak na niego nie decydowała, wolę już minerał, albo Kobo, a są o wile tańsze i dają nawet lepsze efekty na buzi :)
OdpowiedzUsuńmoże Ci się tak wydaje ale miałam przypudrowaną Twarz pudrem fiksującym z essence. Mnie efekt zadowala i to bardzo. Kwestia gustu :)
UsuńJa jednak wolę mój z L'Oreal i jest sporo tańszy :)
OdpowiedzUsuńJa chyba skuszę się jak aga na jakiś oh ah podkład z czystej ciekawości.
UsuńJA MAM TEN KOLOR MIESZANĄ SKÓRĘ I JEST DLA MNIE IDEALNY.wART SWOJEJ CENY:)
OdpowiedzUsuńużywam tego podkładu juz 3 rok nie ma lepszych. podpisuje się 4 łapami. nie wiem o co chodzi z tym podkreślaniem suchych skorek. Lancome ich nie uwydatnia, ja go nazywam drugą skórą, ponieważ nawet, jak pisałaś, po nałożeniu warstwa na warstwe stapia się on z cerą i nikt nawet z bliska nie wie, że się maluje. Co do suchych skórek to należy używać maseczek pilingujących. Dla mnie to 11/10 :) jestem zakochana i w czasie tych 3 lat kupowałam wiele drogich fluidów w tym tak zachwalany Clarins Skin Illusion Natural Radiance Foundation który wg polek jest najwyżej oceniany, przeze mnie znienawidzony, tylko kilkanascie złoty tańszy od silky mat dla mnie koszmarny, to dopiero się świeci i robi tapety. Silky mat nie ma sobie równych i warto wydac każdy pieniądz na niego, bo jest bardzo wydajny :))
OdpowiedzUsuń