Najwyższa pora dokonać konfrontacji z Bell Air Flow Soft Mouse Blush i poddać go lekkiej lustracji.
Róż w musie to dość innowacyjne rozwiązanie. Miłośniczki koloru na policzkach z pewnością zastanawiają się jak radzi sobie ten intrygująco wyglądający róż. Sama używam różu od dość niedawna. Zwykle pokazywałam się światu w matowo wykończonej facjacie.
Produkt opakowano w mały przezroczysty słoiczek dzięki czemu kolor produktu widoczny jest na pierwszy rzut oka.
Wygląda dość przerażająco. Za sprawą skoncentrowanego pigmentu. Dość neonowy nie wzbudza zaufania.
Obawiam się że gdyby nie został nam podarowany przez firmę Bell nie odważyła bym się by go zakupić. Kolor w opakowaniu niepokoi wibrującym neonowym różem. Opakowanie samego produktu jest dość estetyczne i wygodne a sama zawartość jest jedwabistej konsystencji.
Jednak odważyłam się i nie żałowałam. Podchodziłam do niego bardzo sceptycznie. Moja kosmetyczka znała dotychczas jedynie podkłady w musie, które bardzo polubiłam. Dzięki musowej konsystencji różu wykończenie na policzkach wygląda bardzo naturalnie. Jednak za sprawą dość intensywnego koloru trzeba obchodzić się z nim dość ostrożnie.Za sprawą pigmentacji produkt jest bardzo wydajny zaledwie delikatne muśnięcie wystarczy by uzyskać widoczny efekt. Wykonany w ten sposób rumieniec wygląda bardzo dziewczęco. Spodobał mi się zwłaszcza na gładkiej porcelanowej cerze- której niestety nie posiadam :-P
Róż nie posiada migoczących drobinek, dzięki czemu nałożony na policzki wygląda naturalnie. Jest trochę mniej trwały niż podobne mu produkty. Róż w musie Inglota utrzymuje się na policzkach nieco dłużej. Jednak tą niedoskonałość niweluje niska cena produktu. Róż możemy zakupić za bardzo małe pieniądze utrzymujące się w przedziale od 9 do 14 zł. Efekt na policzkach jest na tyle delikatny że niestety nawet moje wspólne wysiłki z Anią i jej lustrzanką nie zdołały uchwycić jego efektu.
Produkt dostępny jest również w kolorze przypominającym brzoskwinię bądź koral-jak wiadomo punkt widzenia zależy od sposobu siedzenia. A daltonistów nie mało.
Przyznam że zanim nie nauczyłam się nim posługiwać dość mocno na niego narzekałam.
Przyznam że zanim nie nauczyłam się nim posługiwać dość mocno na niego narzekałam.
Reasumując:
Bell Air Flow Soft Mouse Blush jest wydajny, wygląda ciekawie na policzkach. Nie zawiera drobinek. Posiada ciekawą konsystencje i jest tani.
Minusem jest trwałość i konieczność zachowania ostrożności przy aplikowaniu.
Jeśli jesteście miłośniczkami różu zdradźcie proszę który jest waszym ulubieńcem.
Chciała bym również podziękować naszym wiernym czytelniczkom i obserwatorkom których ku naszej radości robi się coraz więcej. Nic nie motywuje do dalszej pracy tak bardzo jak fakt iż przekazywana przez nas wiedza jest komuś potrzebna i przydatna.
Pozdrawiam Klaudia.
Pozdrawiam Klaudia.
Nie używam różu ale ten jest naprawdę bardzo ciekawy :) A ten kolor hmm :)
OdpowiedzUsuńTylko ociupinkę i rozetrzeć mocno i daje radę.
Usuńnie używam różu i nigdy nie używałam :)
OdpowiedzUsuńObserwuję i liczę na rewanż :)
bardo fajny kolorek :)
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądała by w nim bladolica blondynka
UsuńPodobny chyba do Cute as Hell. W każdym razie zaopatrzę się w ten kolor *.*
OdpowiedzUsuńTylko pamiętaj ostrożnie z nim
UsuńBędę, bo moim obecnym krzywdy nie da sobie rady zrobić, ale patrząc na ten - to tak :D Najwyżej będę straszyć ludzi ^^
Usuńociupinka na paluszek i rozetrzeć
UsuńNiedawno go kupiłam i bardzo podoba mi się jak on wygląda na ustach.
OdpowiedzUsuńo na usta go nie kładłam
UsuńZdobędziesz na pewno niebawem;)
OdpowiedzUsuńna róż w musie bym się nie szarpnęła, choćby nie wiem ja był tani i zachwalany ;P Da się go jakoś sensownie rozetrzeć?
OdpowiedzUsuńJa lubię różyk z Paese - mam opcję duo z drobinkami, ale nie walą zbyt mocno po oczach ;)