Witam Was serdecznie. Dzisiaj chciałabym napisać trochę o
kremach do rąk. Zima już praktycznie pożegnała się z nami ale zostawiła nam po
sobie spierzchnięte dłonie które musimy zregenerować po mroźnych dniach.
Najlepiej do tego zabiegu nadają się skoncentrowane kremy do rąk. Chcę przedstawić dwa z wielu dostępnych na
rynku produktów o skoncentrowanej sile szybkiego działania.
Jednym z nich jest słynna NEUTROGENA FORMUŁA NORWESKA ale nie ta standardowa w niebieskim
opakowaniu, a czerwona o jeszcze mocniejszym działaniu. Jest to bezzapachowy
krem który ma poradzić sobie bez problemów z suchymi i zniszczonymi
dłońmi. Tak jak zapewnia nas producent ,
krem ma przynieść nam natychmiastową ulgę oraz chronić suche spierzchnięte
dłonie sprawiając że będą bardziej
miękkie i gładkie. Opakowanie jest bardzo wygodne choć małe bo tylko 50 ml.
Łatwa w użyciu tuba zawiera w sobie krem o konsystencji przypominającej klej w
sztyfcie do klejenia papieru i dokładnie taki sam ma zapach. Ciężko
rozsmarowuje się na dłoniach i jeszcze ciężej się wchłania zostawiając dość
tłusty filtr na naszej skórze. Doskonale poradzi sobie z popękaną skórą która
przeszła wiele w mroźne poranki kiedy wyruszamy do pracy zapominając rękawiczek
i stojąc 30 minut na przystanku bo autobus zawiódł i nie przyjechał i to jest
jego plusem. Chroni nas też przed mrozem aby zapobiec ponownemu przesuszaniu
skóry, ale po umyciu dłoni musimy znów posmarować kremem ręce aby uzyskać
pożądany efekt. Wprawdzie krem rzeczywiście działa cuda i regeneruje niesamowicie
dłonie nadając im gładkość i jedwabistą miękkość ale sama aplikacja i
wchłanianie jest koszmarne. Jakbyśmy
nakładały klej na ręce. Dlatego moim zdaniem nadaje się na noc kiedy kładziemy
się spać kremujemy grubą warstwą krem , zakładamy bawełniane rękawiczki i
idziemy spać, a rano budzimy się i mamy pięknie nawilżone dłonie. Produkt jest
niesamowicie wydajny ponieważ wystarczy mała kropka kremu wielkości ziarnka grochu.
Przeciwnikiem Neutrogeny jest kultowa firma NIVEA która stworzyła balsam do rąk NIVEA SOS. I tak jak poprzednik ma
skoncentrowaną formułę która ma natychmiast łagodzić i regenerować . Wzbogacony
jest kompleksem z D-phantenolu i olejku
z nagietka który zmniejsza uczucie przesuszania i ściągnięcia. Udoskonalony jest w formułę z Hydra IQ który
ma wspomagać naturalny proces
zatrzymywania naszej skóry w wodę. Jeśli chodzi o poakowanie to jest
bardziej przyjemniejsze dla oka niż Neutrogena. Ale nie ważne jak wygląda
pudełeczko, a co się w nim tak naprawdę znajduje.
A znajduje się to samo co w neutrogenie a za
niższą cenę. Neutrogena kosztuje około 14 zł natomiast nivea o ponad połowę
mniej bo około 6 złotych. Skład jest
troszkę bardziej doładowany chemią ale tak poza tym nic więcej. Działa tak samo
jak jego poprzednik. Nie zauważyłam
jakiejś większej różnicy pomiędzy nimi. Konsystencja jest praktycznie
identyczna. Niby bezzapachowa a obydwie śmierdzą jak klej w sztyfcie. Ale jeśli
chodzi o nawilżenie i głęboką regenerację to radzą sobie naprawdę świetnie. Pozdrawiam – Aga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za zainteresowanie naszym blogiem.
Każdy komentarz jest dla nas niezmiernie ważny
i napędzający do dalszego prowadzenia bloga.
Pozdrawiamy i zapraszamy ponownie.
Klaudia i Aga