Po wielu próbach i kilku nieprzyjemnych odczuciach jakie zapewniło mi stosowanie tych kapsułek postanowiłam napisać kilka słów na temat mojej przygody z apteczną keratyną.
Pierwsze odczucia były totalną porażką. Nakładanie kapsułek na suche bądź wilgotne włosy bez rozcieńczenia ich w innych substancjach. Po 2 krotnym zmyciu moje włosy elektryzowały się nie nadawały do stylizacji były dziwne. Dość gumowate w dotyku. Sprawiały wrażenie że są czymś pokryte mimo dokładnego zmywania produktu.
Już dawałam sobie spokój kiedy przyszło mi do głowy by dodawać je do maseczki z żółtka i oleju rycynowego z dodatkiem soku z cytryny. I właśnie to połączenie sprawiło że zmieniłam zdanie na ich temat.
W połączeniu z tymi składnikami keratyna dała o sobie znać nie obciążając włosów. Po wykorzystaniu jednego listka kapsułek mogę z czystym sumieniem przyznać że są bardzo pomocne w walce z zniszczonymi częstym farbowaniem włosów.
Zapach olejku z drzewa herbacianego do tej pory przyprawia mnie o mdłości. zapach zawartej w kapsułkach cieczy przypomina zapach szamponu dla psów. Niestety pewien włochaty ulubieniec właśnie takim pielęgnuje swoje futerko - stąd przy każdej aplikacji nieco dziwne skojarzenia.
Stosując je na brwi i rzęsy nie zaobserwowałam żadnej zmiany.
Kondycja moich włosów poprawiła się jednak nie koniecznie za sprawą kapsułek jednak z powodu maseczek z żółtka.
Odczucia więc mam mieszane i do końca nie jestem w stanie twierdzić czy to działa
Pozdrawiam Klaudia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za zainteresowanie naszym blogiem.
Każdy komentarz jest dla nas niezmiernie ważny
i napędzający do dalszego prowadzenia bloga.
Pozdrawiamy i zapraszamy ponownie.
Klaudia i Aga