Polubiłam nawilżającą odsłonę różowego Garniera. Brakowało mi go, jego zapachu, nawilżenia i pozbycia się problemu zapchanych porów po użyciu nawilżacza. Doszłam do wniosku, że przerobię całą gromadkę Hydra Adapt. Posłałam więc do drogerii Agnieszkę. W końcu smarkanie i kaszel nie pozwalało mi wyjść z domu:) Dobrze mieć marudę i przyjacielską opcję dostawy do domu drogeryjnych nabytków. Po chwili namysłu stwierdziłyśmy, że wspólnie przetestujemy tę opcję do skóry zmęczonej by sprawdzić czy i tym razem okaże się, że co skóra to inne odczucia.
Jeśli ciekawią was wspólne zmagania z zastosowaniem i odczuciami po stosowaniu Garnier Hydra Adapt Cera zmęczona i pozbawiona blasku, zapraszam was na dalszy ciąg notki.
Czym jest dla Nas idealny krem do twarzy ?
To szybkie wchłanianie, świetne nawilżenie, nie wywołujące świecenia się skóry i zwiększenia wydzielania sebum, to kosmetyk współpracujący z produktami do codziennego makijażu, idealny krem nie zapycha porów.
Co obiecuje producent:
Udowodniona skuteczność:
- skóra zrewitalizowana według 73% kobiet,
- skóra wygląda na pełną energii według 73% kobiet,
- natychmiastowa świeżość według 96% kobiet.
Wzbogacony w ekstrakt z cytrusów o właściwościach pobudzających. Dodaje energii skórze, rozświetla i nadaje jej promienny wygląd.
Ma nietłustą, żelową konsystencję i szybko się wchłania.
Cena: 16zł / 50ml
- skóra zrewitalizowana według 73% kobiet,
- skóra wygląda na pełną energii według 73% kobiet,
- natychmiastowa świeżość według 96% kobiet.
Wzbogacony w ekstrakt z cytrusów o właściwościach pobudzających. Dodaje energii skórze, rozświetla i nadaje jej promienny wygląd.
Ma nietłustą, żelową konsystencję i szybko się wchłania.
Cena: 16zł / 50ml
Zacznijmy od opakowania.
Garnier to pielęgnacja twarzy ukryta w niepozornej tubce z plastiku. Praktyczny dozownik, w sumie nic specjalnego, nie czaruje wyglądem.
Opakowanie zawiera 50 ml kremu w postaci żelowej.
Nie przypadł nam do gustu zapach- to samo skojarzenie- aż dziw bierze. Krem zapachem przypomina męską piankę do golenia - HMMM.
Żelowa konsystencja kremu zapewnia szybkie wchłanianie produktu i lekkość- nie daje nam odczuć, że nosimy na twarzy krem, bardzo lubimy takie konsystencje. Ponieważ współgrają z podkładami matującymi. Nie pozostawiają widocznego tłustego filmu na powierzchni skóry. Czyli nie mamy tu do czynienia z uczuciem lepkości.
Często kremy żelowe na bazie wody rolują się po zaschnięciu co utrudnia wykonanie makijażu. Tym razem nieprzyjemności nie zaobserwowałyśmy.
Krem współpracuje z podkładami płynnymi i mineralnymi w postaci sypkiej.
W moim przypadku ( Klau ) Nie wywoływał świecenia się w trakcie dnia pracując wspólnie z podkładami Isadora Wake up Makeup, Annabelle Minerals.
U Agnieszki mimo posiadania podobnej cery sprawa wyglądała inaczej. W parze z jej ukochanym Lancome objawiał się świecącą poświatą po 4 godzinach od wykonania makijażu.
Zapchane pory?
Wysypu nie odnotowano, jednak w przypadku Agnieszki stał się kremem na noc. Ja zauważyłam kilka niedoskonałości- ale wnioskując po moich zawirowaniach hormonalnych spowodowanych wiecie czym.. nie jestem w stanie obwinić za to kremu.
Reasumując.
To dobry krem do twarzy różniący się sposobem działania na w gruncie rzeczy tym samym typie cery- mieszanej.
Ten test dał mi do zrozumienia, że różnimy się z Agnieszką pod tym względem. Moja cera zbliża się bardziej ku suchej, a jej ku tłustej.
W związku z czym polecę go z czystym sumieniem posiadaczkom cery mieszanej z skłonnością do przesuszenia.
Już wkrótce na blogu pojawi się kolejna odsłona Adaptacji tym razem w postaci recenzji gościnnej. Cóż nie mamy z Agą 100 typów skóry, a adaptki zyskały duże zainteresowanie. Więc, co tu innego zrobić jak nie zaspokoić waszą ciekawość.
Pozdrawiam, pisząca Klau i referująca mi do ucha Agnieszka.
Chyba się na niego nie skuszę. Najbardziej skusiłabym się na wersję zieloną.
OdpowiedzUsuńTez mam mieszana cere i go wybralam Uzywam drugi tydzien i jak narazie jestem bardzo zadowolona. Ciesze sie ze po nim sie nie swiece mimo ze nie jest matujacy! I tak szybko sie wchlania. Cos mi sie pojawilo na twaezy ale tak samo nie moge go obwinic...Lubie go ;)
OdpowiedzUsuńJa to się bałam strasznie tej 1 opcji.Bo garniera za bardzo nie lubię i nie mam zbyt dobrych doświadczeń
UsuńObecnie mam już swój ulubiony krem, ale chętnie przeczytałam.
OdpowiedzUsuńNie znam tego kosmetyku, ale myślę, że czas naprawić ten błąd...:-)
OdpowiedzUsuń___________________________________________________
http://rozowyswiatmarthe.blogspot.com/
Ja niestety naczytałam się o tej serii zbyt wiele negatywów (że wersja matująca nie matuje, że te kremy zatykają, że źle nawilżają) i wcale mnie to nie zachęca do kupna...
OdpowiedzUsuńJa miałąm opcję do skóry suchą ten różowy a mam mieszaną do suchej- nie zapchał mnie i żałuję że się skonczył
Usuńmoja cera ma skłonność do przesuszania,więc może spróbuję;)
OdpowiedzUsuńA mnie mimo wszystko te kremy nie przekonują i nie chcę ich :P
OdpowiedzUsuńbrzmi zachęcająco... :) Mam różową wersję, ale nadaje się tylko na noc, bo zostawia tłusty film na skórze. Chętnie wypróbuję żelową wersję!
OdpowiedzUsuńmam żółty, bo jestem filtromaniaczką. I jest bardzo fajny, szybko się wchłania, makijaż nie roluje się :). Może minimalnie zapycha, ale naprawdę minimalnie :)
OdpowiedzUsuńzastanawiałam się już 2 razy nad czymś z tej serii, ale póki co się nie skusiłam. Poobserwuję opinie póki co ;P
OdpowiedzUsuń