Zacznę oczywiście od narzekania. Cóż napatrzyłam się na śliwkową szminkę Lime Crime. Cierpiałam. Chciałam posiadać. Jednak świadomość wydania takiej kasy na szminkę, którą umaluję się do zdjęć lub na sporadyczne wyjście dobijała mnie do krzyża. Mieszalnik jaki prezentuje na swoim blogu Arsenic zainspirował mnie do produkcji! Jednak czyste lenistwo skłoniło mnie do cudowania za pomocą tego co mam w domu. Nie chciało mi się nic zamawiać. Co ja poradzę już tak mam.
Przeprowadziłam dość ciekawą zgadywankę na Fanpage. Oj byłyście ciekawe jak to zrobić jednak zależało mi byście same na to wpadły. Bo wiem jak sama cieszyłam się jak wynalazłam ten patencik. No wiem wiem jestem genialna nie musicie mi powtarzać wiem to od dawna HAHAHAH!
Po słoiczku przyszła pora na sztyft, więc przetopiłam i wlałam do opakowania z resztą szminki Inglota.
do wykonania tej oto mieszanki użyłam : Kobo 110 Orange i Inglot 866. Na wyczucie.
Jeśli zabierzecie się za kombinacje radę robić to w dzień przy pełnym świetle. łatwiej przyjdzie wam dobieranie kombinacji kolorystycznej.
Dziewczyny na fanpage walczyły o nazwę tej szminki. trafiły nam się ciekawe pomysły. Magda nazwała ją truskawką w śmietanie i arbuzowym szaleństwem.
Jedno jest pewne kolor jest nieokreślony, ale mimo wszystko piękny. Pewnie będę dalej kombinowała z przetopkami, więc jeśli dobiorę jakiś fajny odcień dam wam znać i pokarzę rzecz jasna efekty zabawy.
Sposób nr 1:
Do wykonania śliwkowej szminki potrzebowałam:
-kredki do ust bądź do ciała, użyłam 2 kolorowej kredki Pierre Rene- tej śmiesznej kredki kibica. Mogłyśmy ja kupić za grosze w przecenie w Superpharm.
-oleju jojoba- no tak się składa że to jedyny składnik trudno dostępny, a ja w tym swoim kosmetycznym szale posiadam taki sprzęt w zbiorach.
-pigmenty- może to być zwyczajny cień do powiek, pigment sypki, oczywiście było by cudnie gdyby był to pigment mineralny przeznaczony do użycia na usta.
-najzwyklejsza pomadka ochronna- w moim przypadku skazana na ścięcie została Neutrogena.
I dla nie wtajemniczonych to coś poniżej to właśnie kredka kibica. coś z pogranicza kontrurówki do ust i kredki do oczu.
I dla nie wtajemniczonych to coś poniżej to właśnie kredka kibica. coś z pogranicza kontrurówki do ust i kredki do oczu.
Jak to zrobić?
Obcinamy kawałek Neutrogeny, umieszczamy w czystym małym słoiczku np po gliterze czy próbce kremu. musi być to dość twardy plastik- to ważne.
Wlewamy kroplę oleju jojoba.
Wsypujemy trochę pigmentu, cienia, zacznijcie od mniejszej ilości jak kolor będzie za słaby zawsze możecie dodać więc lepiej dać mniej niż za dużo.
odkrawamy dość sporo kredki zarówno białej jak i czerwonej- jeśli chcemy stworzyć śliweczkę- no tak zakładam, że też macie na nią chrapkę.
Mamy w słoiczku wszystkie składniki. Podgrzewamy mieszankę. I tu ważny jest słoiczek. Musi być z twardego plastiku ja swoje cudo nagrzewałam nad zwykłym grzejnikiem elektrycznym z nawiewem ku górze. Ustawiłam słoiczek grzejnik dawał ciepłem jak szalony i w taki sposób nagrzane dno słoiczka stopiło składniki. przy użyciu czystej metalowej szpatułki mieszałam składniki aż do momentu uzyskania gładkiej konsystencji. Odstawiłam na parapet, mieszanka ostygła i stężała. Zrobiłam test kolorystyczny. Była przy słaba dodałam więc czerwonej kredki i cienia, stopiłam wymieszałam ostudziłam. Tak do skutku aż udało mi się zrobić coś o dostatecznie dobrym kryciu.
Co teraz?
Możemy zostawić nasza szminkę w słoiczku i przechowywać ją w ten sposób. wymaga to jednak aplikacji pędzelkiem. Jeśli nie zużyłyście do mieszanki całego sztyftu do pielęgnacji ust, możecie przelać szminkę do opakowania sztyftu. No zwyczajnie cofacie sztyft by zrobić miejsce dla mieszanki wlewacie on tężeje, staje się twardy jak szminka a wy macie śliwkę w sztyfcie. Ja zużyłam cały sztyft więc nie dałam rady wlać mieszanki by zlepiła się z resztką sztyftu na dnie. Gdybym ją wlała w całkowicie puste opakowanie większość mieszanki wlała by się w przestrzeń na dnie- skąd nie da się wydłubać naszej szminki.
Sposób nr 2:
Zrobiłam jeszcze jedną szminkę. Tym razem coś dla mniej cierpliwych. To prosta metoda zapewnienia sobie nowych kolorów. Zwyczajnie przetapiamy szminki i mieszamy je ze sobą by uzyskać pożądany kolor. Mi marzyło się coś koło koralu. Mam pomarańczową szminkę Kobo, mam też krwistą czerwień. stopiłam po kawałku w podobny sposób co w przypadku poprzedniej mieszanki. i mam nową szminkę :D Nic prostszego. Efekty widzicie na zdjęciach.
do wykonania tej oto mieszanki użyłam : Kobo 110 Orange i Inglot 866. Na wyczucie.
Dziewczyny na fanpage walczyły o nazwę tej szminki. trafiły nam się ciekawe pomysły. Magda nazwała ją truskawką w śmietanie i arbuzowym szaleństwem.
Jedno jest pewne kolor jest nieokreślony, ale mimo wszystko piękny. Pewnie będę dalej kombinowała z przetopkami, więc jeśli dobiorę jakiś fajny odcień dam wam znać i pokarzę rzecz jasna efekty zabawy.
Mam nadzieję, że ta notka wam się przyda i zmotywuje was do kosmetycznego kombinatorstwa. Czekam na efekty waszych eksperymentów na naszym fanpage. Będzie mi niezmiernie miło jeśli pokarzecie nam wyniki waszych walk z kolorem. Mam nadzieję że Kinia będzie zadowolona dużo ust
Pozdrawiam Klaudia
świetne eksperymenty :) muszę coś wykombinować..dobry sposób na uzyskanie swojego idealnego - oryginalnego koloru :)
OdpowiedzUsuńdzieki za świetne pomysly
OdpowiedzUsuńNie ma za co dziewczyny. Jak coś wyprodukujecie pochwalcie się na fanpage.
OdpowiedzUsuńi tym sposobem mam każdy kolor jaki sobie wymyślę:)
OdpowiedzUsuńale ładne ustaa:)
OdpowiedzUsuńa to spryciulka ;)
OdpowiedzUsuńkoralowa cudna, ale i śliwka też mi się podoba ;)
piękny fiolet wyszedł, kurcze skąd wziąć olej jojoba ? ;)
OdpowiedzUsuńJa mam ze sklepu Kalina.
OdpowiedzUsuńKlau fenomenalnie!!!!Kolory cudne!!!!:D
OdpowiedzUsuńTrzeba wypróbować :) Dzięki, pozdrawiam, Blogging Novi.
OdpowiedzUsuńSpryciula :D
OdpowiedzUsuńjaki człowiek potrafi być kreatywny w potrzebie ;) gratuluję!
OdpowiedzUsuńdokładnie no ta szminka lime crime tak mnie zmotywowała. bo marzyłam marzyłam aż wyprodukowałam
OdpowiedzUsuńNiesamowity efekt...:)
OdpowiedzUsuńŚwietne pomysły. Masz piękne usta, na których na pewno każdy kolor szminki pięknie wygląda...
OdpowiedzUsuńekstra ;D ale chemik ze mnie żaden i lepiej żebym się za to nie brała
OdpowiedzUsuńŚwietne pomysły. Bardzo mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńZ dnia na dzień co raz bardziej mnie zadziwiacie. :D
OdpowiedzUsuńA co można użyć zamiast olejku jojoba?
OdpowiedzUsuńŚwietny ten drugi kolor ;)
OdpowiedzUsuńTy geniuszu! Fioletowa <3
OdpowiedzUsuńZwracam uwagę na tę szafirową otoczkę wokół oka [II zdjęcie od góry]. Wygląda, jakby świeciła. Jestem szaloną wielbicielką takiego efektu, przepiękny makijaż :)
OdpowiedzUsuńFioletowa świetna. Na swoim blogu tez zamiescilam post dotyczacy błyszczyków diy:)
OdpowiedzUsuńzapraszam : http://paulisiowe-love.blogspot.com/2014/07/byszczyki.html