Witajcie!
Postanowiłam pokazać Wam dzisiaj lakier który wygrzebałam z czeluści mojego pudełka w którym trzymam wszystkie paznokciowe zdobycze a przy tym zmalować coś nim na paznokciach. Dziś będzie to taki zwyklaczek-dzienniaczek który kiedyś gościł na moich dłoniach codziennie. Mowa tu o tzw. frenczu czyli białych końcówkach paznokcia i cała reszta pokryta jakimś cielistym lekko przeźroczystym lakierem. Tym razem będzie to mleczno-różowy lakier PAESE Mini Me o numerze 168.
Firma Paese to polska firma znana przeważnie z kosmetyków kolorowych do makijażu. Nigdy nie miałam w swojej kosmetyczce produktu tej firmy oprócz tego jednego lakieru który wpadł przez przypadek w moje ręce podczas wygrzebywania w osiedlowej drogerii koszyczka z małymi lakierami.
Lakier jest dość transparentny i zawiera malutkie drobinki iskrzące różnymi barwamiw zależności od światła które pada na paznokieć. Konsystencja produktu jest bardzo płynna co strasznie mnie denerwuje, bo muszę bardzo uważać aby na pędzelku nie było za dużo lakieru. Pędzelek cieniutki i dość drobny ponieważ lakier ma tylko 6 ml. na opakowaniu nie znajdziemy składu produktu więc niestety o nim nie napiszę. Lakier ma dość znośny zapach, mało drażniący. W miarę szybko schnie, ale gdy nałożymy kolejne warstwy niestety schnie dość długo. Utrzymuje się na paznokciach około 2 maksymalnie do 3 dni, myślę że jak na lakier za całe 3 złote - bo tyle zapłaciłam za niego w drogerii - to superaśnie długo.
Zmywa się go łatwo i przyjemnie mimo lekkich drobinek brokatu. Nie barwi paznokci ani nie przyczynia się do ich żółknięcia. Wystarczą dwie warstwy aby lekko podkreślić paznokieć. Niestety jeśli chciałybyście aby lakier mocno pokryl Waszą płytkę to sądzę że musiałybyście nałożyć z 5-6 warstw :-)
Pojemność: 6 ml
Cena: ok 3zł
Skład: brak na opakowaniu
Plusy:
niska cena
przyjemnie błyszczące drobinki
nadaje się do french manicure
łatwo się zmywa
nie barwi paznokcia
Minusy:
bardzo płynny
mały pędzelek
małe krycie
Tak prezentuje się gotowy french manicure w moim wydaniu:
Do pomalowania paznokci użyłam:
- na końcówki lakier NYC Long Wearing nr 134 French White Tip
- różowo mlecznego PAESE Mini Me nr 168
- zmywacza do paznokci w markerze z Essence
I co sądzicie o moim frenczu?
Pamiętacie jeszcze ten sposób malowania paznokci czy jest już dawno przez Was zapomniany?
Pozdrawiam - Aga.
uwielbiam takie naturalne lakiery :)
OdpowiedzUsuńcoś dla mnie: mam lakier co go prawie nie ma, ale ja wiem, że jest :P
OdpowiedzUsuńTaki delikatesik. Klasyczny frencz pasuje mi tylko dla panny młodej.:)
OdpowiedzUsuńNiestety nie mój typ, lubę krycie;) Ale nie powiem, ze mi sie nie podoba;) ma ladne drobiny:)
OdpowiedzUsuńfrancja elegancja ;)
OdpowiedzUsuńmam kilka lakierów z tej serii i bardzo lubię :) Tanie i można się skusić na każdy kolor :)
OdpowiedzUsuńZwyklaczek frenczyk :) Bardzo mi się podoba, klasyka :)
OdpowiedzUsuńmasz bardzo ładne paznokcie;)
OdpowiedzUsuńprzyznam się, że nie znam takiego lakieru
pozdrawiam
Uwielbiam frencha, ale jeszcze nigdy mi nie wyszedł. Tera czekam aż odrosną mi paznokcie i znów będę próbować :)
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam frencza :) jest kobiecy, delikatny i pasuje do wielu wielu rzeczy i okazji. A jak się ma zadbane paznokcie, to żeby to podkreślić wystarczy tylko frencz :) Lubię :)
OdpowiedzUsuń