Czas pogadać o bronzerach i o opcjach jakie ma do zaoferowania W7. O dwóch z nich miałyście okazję przeczytać wcześniej.[KLIK] i [KLIK]
Nie mogła bym spać spokojnie gdybym nie przygotowała tego wpisu. Bronzery to takie umilające życie kosmetyki dzięki którym możemy odmienić wygląd naszej twarzy nie do poznania. Konturowanie to cudo. Podkreślanie lub zmniejszanie nic trudnego masz pędzel i bronzer działaj. O konturowaniu już mówiłam wielokrotnie, między innymi w wpisie o pędzlu do konturowania.
Dziś porozmawiamy o Duble Actt i Honolulu z W7. Jeśli jesteście gotowe na taką dawkę brązu zapraszam na dalszy ciąg wpisu.
I tym razem mam wam do zaprezentowanie wersje testowe, czyli pełnowymiarowe wkłady. Zacznijmy od Honolulu. To dość ciemny bronzer o matowym wykończeniu. Zamiennik benefitu jest nieco ciemniejszy od prototypu. Nie posiada drobinek więc świetnie nada się dla zwolenniczek naturalnego wykończenia. Nie jest to niestety bronzer dla każdego.
Jeśli masz jasną karnację daj sobie z nim spokój jest ciemny jak mleczna czekolada. Jest też dość mocno napigmentowany więc jeśli nie masz wprawy i dobrego pędzla do konturowania nie próbuj. Praca z tym kosmetykiem wymaga delikatności. Jak wiecie nie należę do posiadaczek ciemnej karnacji ani pięknej letniej opalenizny i gdyby nie odrobina walki z pędzlem wyglądała bym z nim jak ...
Na drugi ogień idzie Duble Act, to już kosmetyk wielofunkcyjny. Mamy tu do czynienia z połączeniem rozświetlacza i bronzera. Przy użyciu pędzelka załączonego do opakowania możemy aplikować kosmetyki pojedynczo i razem. w zależności od efektu jaki chcemy uzyskać. Rozświetlacz jest nienaganny. Daje delikatny efekt.
Tu też pojawiają się zastrzeżenia. Sam rozświetlacz przypomina Candy Floss i nie mam do niego zastrzeżeń.
Jak widzicie wszystko ma swoje plusy i minusy. A to ciemnieją jeśli nie uda nam się skutecznie zwalczyć wydzielania sebum, albo za bardzo świecą. Mieszaniec i tłuścioszek ma ciężkie życie. Dobór odpowiednich kosmetyków to niekiedy koszmar.
Cena :11,99Trudno mi powiedzieć jak sprawa się ma w przypadku normalnej skóry i suchej. Nie posiadam takowej więc się nie wypowiem. Mam nadzieję że relacja z przygody z bronzerami jest dostatecznie wyczerpująca jeśli macie jakieś pytania piszcie śmiało.
Pozdrawiam Klaudia
Double Art swego czasu chciałam kupić
OdpowiedzUsuńale chyba zbyt świecący jest jak dla mnie ;)
w między czasie polubiłam maty i honolulu całkiem nieźle się prezentuje :D ale przy moim manewrowaniu krzywdę bym sobie nim zrobiła ;) za ciemny ;)
Do niego u bladziocha trzeba nieco wprawy też walczyłam ciężko by nie robić z siebie potwora haha
UsuńJa nie używam bronzerów ;)
OdpowiedzUsuńlubię matowe, ale jestem bladzioch i tłustawiec. Od kiedy mogłabym się świecić, ale nie jak choinka :( sooo, not my type ;(
OdpowiedzUsuńa ten matowy może ci ściemnieć przez sebum mi tak się dzieje
Usuńuwielbiam bronzery, roze etc. wygladaja na prawde fajnie. i jedna i druga wersja jest dla mnie :)
OdpowiedzUsuńDzięki za post kochana, jednak zostanę przy swoim Sleeku. :)
OdpowiedzUsuńdla mnie również za ciemny, a róż nie w tym odcieniu. :)
OdpowiedzUsuńRóż z Double Act ładny, ale fakt, podobny do teco z Candy Floss, który bądź co bądź ale jest na mojej chciejliście. Bronzer ciemny jak diabli i rany! jeszcze ciemnieje?? Oj, to już chyba faktycznie tylko dla ciemnych babek ;> Zostaję przy swoich typach Candy Floss i Africa :) Uff, dobrze, że dałaś tę notkę, bo miałam jeszcze ochotę na bronzer, ale bym sobie tylko krzywdę nim robiła ;p
OdpowiedzUsuńChciałam upić Honolulu jakis czas temu, ale w końcu zdecydowałam się na mozaikę ELF Cool i nie żałuję - słusznie się obawiałam, że do Honolulu za blada jestem.
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie dla mnie on :(
OdpowiedzUsuńGdzie kupiłaś ten produkt ????????????
OdpowiedzUsuńChyba cocolita:))
Usuńdziękuję! :))))
UsuńNie ma za co :*
Usuńtroche sie obawiam tego ciemnego efektu pare dni temy odkryłam Honeycomb i jestem zakochan po uszy jak cos to recenzja u mnie na blogu :)
OdpowiedzUsuń