Ogólnie z ilością kosmetyków jest tak, albo podchodzimy do sprawy praktycznie i dążymy do zgrabnego minimalizmu- tak wygląda moja pielęgnacja, albo popadamy w zbieractwo- tu już wiadomo o czym mowa (o moich zbiorach kolorówki). Minimalizm jest ok, w sumie czasem marzy mi się taki minimalistyczny set makijażowy, ale na moje nieszczęście na świecie istnieją takie kosmetyki, które po prostu muszę mieć, nawet nie z powodów praktycznych czy też użytkowych. Istnieją na tym świecie takie produkty których same opakowania uwalniają we mnie pewne pokłady chciejstwa.
Do grupy tych kosmetyków oficjalnie możecie dopisać serduszkowe wypiekane róże Makeup Revolution inspirowane swoim designem różami TooFaced.
Pisząc ten post wiem i przeczuwam wasze odczucia, ah ta kosmetyczna empatia. Wiem, że na sam ich widok macie na plecach mały dreszczyk i zwyczajnie w świecie chcecie takie cudeńko trzymać na swojej toaletce. Rozgrzeszam nawet jeśli macie już 50 róży. To normalne, nie znam osoby na której nie robiły by wrażenia- nawet moja 54 letnia mama wachlowała do mnie rzęsami robiąc słodką minkę by podarować jej choć jeden z nich.
Rozświetlające wypiekane róże których nie sposób zużyć w tym i następnym życiu.Widoczne na powyższym zdjęciu dwa najjaśniejsze serdyszka to rozświetlacze choć z nazwy są różami. Opowiem wam jak przy pierwszym użyciu potraktowałam swoje kości policzkowe - w akcie czystej niewiedzy. Jajeczkiem z Real Techniques naniosłam taką ilość produktu na kości policzkowe, że wyglądałam jak choinkowa bombka . Wniosek? Aplikując pędzlem z włosia naturalnego uzyskasz bardziej subtelne wykończenie zaś syntetykiem efekt tafli.
Co do róży- tych nie tylko z nazwy o dziwo są nieźle napigmentowane, więc też radzę uważać.
Peachy Pink Kisses
Dostępny: KLIK
Iced Hearts
Dostępny: KLIK
Peachy Keen Heart
Dostępny: KLIK
Blushing Heart
Dostępny: KLIK
Candy Queen Of Hearts
Dostępny: KLIK
Są urocze prawda? Mimo, że nie zużyję ich do końca życia chcę mieć wszystkie opcje kolorystyczne, zwyczajnie dla nakarmienia siedzącej we mnie dziewczynki kochającej słodkie przedmioty.
Ogólnie Makeup Revolution zaskakuje jakością.
Które produkty MUR skradły wasze serce?
Macie serduszkowe róże?
Co o nich sądzicie?
Zastanawiałam się nad nimi ale zrezygnowałam.... i teraz znowu chcę!
OdpowiedzUsuńMam Blushing Heart :) Ale na pewno dokupię jeszcze Candy, ostatnio kupiłam też paletrkę ośmiu róży od MUR i jestem zachwycona pigmentacją!
OdpowiedzUsuńjakie odcienie masz? Ja mam sugar&spice bodajże, cudeńka :)
UsuńMoje serce skradły lip lavy, i palety bronzerów i róży, bo mają mega pigmentację i są trwałe :) no i ostatnio paleta I Heart Chocolate ♥
OdpowiedzUsuńno to już wiem na co się czaić
UsuńMarzą mi się te serduszka - są takie piękne! :) Niestety kosmetyki do policzków Makeup Revolution mnie zapychają... :( Od ich trio do konturowania mam całe policzki w grudkach! Dlatego tylko oglądam je na wszystkich blogach i wzdycham ;)
OdpowiedzUsuńAle mam u siebie ich czekoladową paletkę (a dzisiaj zamawiam kolejną) i moja potrzeba słodkich opakowań jest nieco zaspokojona :D
mi na szczęście nic się nie dzieje po aplikacji
UsuńNie mam serduszkowych różów...jeszcze ;)
OdpowiedzUsuńJejć, ależ one są ładne! <3
OdpowiedzUsuńFaktycznie są śliczne, ale ja wolę matowe róże :)
OdpowiedzUsuńPiękne są, to prawda. Mam na nie ochotę :) Póki co z MUR mam jedynie paletkę cieni Iconic 1 oraz prasowany róż :)
OdpowiedzUsuńMam Królową Serc i jestem zachwycona, świetna jakość, kolory i rozświetlające wykończenie <3
OdpowiedzUsuńJak róży nie używam tak ten chcę mieć odkąd pierwszy raz go zobaczyłam:-)
OdpowiedzUsuńJest przeuroczy i nawet jakby miał tylko stać i cieszyć oko opakowaniem:-)
Cudowne są te serduszka :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie zawiodłam się na jakości kosmetyków Make-up Revolution, jednak opakowanie tych różow kompletnie do mnie nie przemawia i niestety nie jestem w stanie przymknąć na to oka. Jednak kolory są bardzo ładne ;)
OdpowiedzUsuńObserwuje ;)
hellourszulkka.blogspot.com
Mam jeden róż i od razu go pokochałam! :)
OdpowiedzUsuńCudowne, dwa ostatnie bardzo mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńopakowania mają niesamowicie urocze :)
OdpowiedzUsuńKosmetyczna empatia. Dobrze napisane :) A z serduszkowych róży Peachy Keen Heart wpadł mi w oko :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie dwa pierwwsze. Inne są zbyt mocne :<
OdpowiedzUsuńOj kusisz kochana :) zdecydowanie te róże uruchamiają moje chciejstwo :)
OdpowiedzUsuńPiękne ;D
OdpowiedzUsuńSą słodkie, ale nie wiem czy bym używała :P
OdpowiedzUsuńwolę oryginały, czyli too faced
OdpowiedzUsuńMoja wewnętrzna sroka też by się na nie skusiła, jednak rozsądek silniejszy (póki co), więc serduszka MUR nie są jeszcze w moich zbiorach ;)
OdpowiedzUsuńKuszą mnie bardzo, ale rozsądek powstrzymuje :P
OdpowiedzUsuńmam na nie ochotę już od dawna :) na pewno zagoszczą niedługo w mojej kolekcji :D
OdpowiedzUsuńwszystkie twoje kosmetyki, które prezentujesz na swoim blogu mają napchane stado parabenów, więc o co kaman???
OdpowiedzUsuńśliczne są te kolorki, te serduszka kuszą mnie od jakiegoś czasu :)
OdpowiedzUsuńSerducha wyglądają świetnie, szczególnie w oko wpadł mi kolorek Candy Queen Of Hearts :) Nie wiem, czy dobrze czułabym się w takiej ilości błysku, ale może kiedyś spróbuję.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
mam dylemat między Iced Hearts a Peachy Pink Kisses które z tych serduszek da po zmieszaniu odcień bardziej w stronę pomarańczowej niż różowej brzoskwinki?
OdpowiedzUsuńDzięki wam, łatwiej mi podjąć decyzję co do zakupu :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.bucketfullofflowers.blogspot.com/ ZAPRASZAM :)