Pora przedstawić wam zamieszane w zorganizowaną przestępczość siostry Lou, oskarżone o czyhanie na zasoby finansowe wielbicielek rozświetlenia. Miałyście już okazję zapoznać się z sprawą Mary Lou Tutaj osadzoną na dożywocie w mojej kosmetyczce.
Dziś czas przedstawić wszystkie dowody w sprawie Betty i Cindy a później wydać wyrok. Nie przewiduję okoliczności łagodzących. Wyrok będzie surowy.
Porównywanie Betty i Cindy do Mary byłoby rzeczą nie na miejscu, te trzy produkty nie tworzą płynnego przejścia kolorystycznego wykończenia jakie znacie używając Mary Lou.
Cindy i Betty to raczej róże o właściwościach rozświetlających. Różnią się stopniem blasku- intensywnością odbijanego światła, konsystencją i zastosowaniem.
Betty jest najbardziej zbliżona konsystencja do Mary Lou, jednak rudawy odcień i pigmentacja raczej nie sprzyja rozświetlania tym produktem kości policzkowych. Naniesiona jako róż świetnie wygląda przy jasnej karnacji i ciepłych odcieniach włosów. Odbijane przez bety światło ma odcień jasnej miedzi. Możecie nią opalić skórę- podkreślić opaleniznę- jednak nie radzę używać w tym celu pędzla z włosia syntetycznego, bo zrobicie sobie na twarzy plam- To zdecydowanie produkt dla śniadych karnacji.
Cindy ma bardziej suchą konsystencję, a to znacznie wpływa na intensywność koloru na policzkach oraz nasycenie właściwości " lustrzanych". Odbija światło nadając skórze delikatny poblask w różowym odcieniu.To raczej satynowy bardzo delikatny róż dla bladziocha o zimnym odcieniu skóry. Ma bardzo ładny odcień- dzienny użytkowy.
Dlatego decydując się na zakup nie sugerujcie się właściwościami Mary. To zupełnie inna kategoria kosmetyku.
W bonusie Betty wygląda bosko na powiekach.
Ogólnie myślę, że ten post jest wyjątkowo potrzebny, bo pewnie przyzwyczajone do właściwości Mary Lou skusiłybyście się na pozostałe siostry oczekując od nich czegoś czego nie są w stanie zaoferować.
The Balm Betty Lou dostaniesz TUTAJ
The Balm Cindy Lou dostaniesz TUTAJ
Nie kuszą mnie na szczęście, nawet Mary bo wydaje się być dla mnie zbyt ciepła. Jeden wydatek mniej :D
OdpowiedzUsuńMary-Lou mam i bardzo lubię...ale jej siostry jakoś mnie nie kuszą (na szczęście dla mojego portfela) :-)
OdpowiedzUsuńAkurat te dwie mnei nie kusza, ale Mary kocham <3
OdpowiedzUsuńoo ten brąz podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńMam Mary i lubię, Cindy ostatecznie jednak poszła w świat, a Betty na pewno by mi przypadła do gustu.
OdpowiedzUsuńja mam bahame i mary i bardzo je lubię :-)
OdpowiedzUsuńbetty nie przypadłaby mi do gustu, gdyż dla mnie jest za ciepła, a cindy myślę, że mogłaby mi się spodobać :-)
jeszcze nie moja półka, ale może kiedy, kiedyś :)
OdpowiedzUsuńCindy wygląda ciekawie, ale chyba tylko Mery do mnie przemawia :)
OdpowiedzUsuńa ja z chęcią kupiłabym wszystkie trzy siostry :) Betty świetnie podkreśliłaby opaleniznę, a Cindy używałabym jako różu :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że na Cindy mogłabym się skusić bo jestem bladzioch :)
OdpowiedzUsuńJa mam ochotę na wszystkie 3 siostry!
OdpowiedzUsuńBrąz mnie zaciekawił :D
OdpowiedzUsuńNa te dwa akurat nie mam ochoty ;) Ale nad Mary się zastanawiam :)
OdpowiedzUsuńjeśli kupować to tylko Mary! :)
OdpowiedzUsuńGdybym miała wybrać którąś z sióstr, postawiłabym na Mary :) Powyższe dziewczyny jakoś średnio do mnie przemawiają i chyba nie miałabym na nie pomysłu w moim makijażu.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A