Witajcie
Dziś szybki post z cyklu "zrób to sama w domu", czyli zrzucamy zimowy naskórek.
Od jakiegoś czasu jestem fanką domowych peelingów, a raczej tylko jednego z nich który mi całkowicie odpowiada, jest nim oczywiście peeling kawowy, który nie tylko złuszcza nam martwy naskórek, ale także ujędrnia nam nasze ciało i energetyzuje je. Kawa niesamowicie pobudza nas nietylko od środka, ale także od zewnątrz, a zawartośc kofeiny możemy spotkać w wielu antycellulitowych kosmetykach. Po co więc wydawać nie małe pienądze na kawowe peelingi czy masła do ciała które pachną sztuczną kawą, jeśli możecie zrobić je samemu w domu. Jest wiele przepisów na kawowe peelingi, ale ja dziś przedstawię wam ten, który lubię najbardziej.
A więc bez zbędnego gadania, podaję przepis na kawowy peeling.
Potrzebne Wam będą:
Potrzebne Wam będą:
- miseczka
- dwie czubate łyżki mielonej kawy
- dwie łyżeczki soli morskiej (średnio lub grubo zmielonej w zależności od tego jaką moc ścierania chcecie uzyskać)
-łyżeczka mielonego cynamonu
- żel pod prysznic lub oliwka (oliwa, olej)
Wszystkie produkty mieszamy do uzyskania papki przypominającej konsystencję gęstej śmietany. Peeling nie powinien być ani za rzadki, ani za gęsty, tak aby rozprowadzał się ładnie po skórze i nie spływał z niej za szybko.
Najlepiej sprawdzić papkę na ręku, wtedy będziecie miały pewność, że nie spada on Wam z niej i łatwo się nakłada na skórę. Ilość soli zawartej w peelingu dostosowujecie do swoich potrzeb, jeśli chcecie lekki peeling możecie pominąć sól, jeśli potrzebujecie mocniejszego złuszczenia, możecie dodać jej więcej, wszystko zależy od Was. Oliwka jest tutaj dodana, aby nawilżyć skórę podczas tarcia peelingiem, jeśli ona Wam nie pasuje dodajcie tylko żelu pod prysznic, ja używam olejku do mycia bądź poprostu dolewam oliwki do ciała wraz z żelem pod prysznic.
Ja zawsze zaczynam kąpiel od peelingu, a później myję ciało tak jak zwykle. Niestety z kawą jest troszkę zabawy, ponieważ jest ona pod moim prysznicem po prostu wszędzie, ale czego się nie robi dla gładkiej, jędrnej skóry i zapachu palonych ziaren kawy. Kocham jej zapach, po prostu jestem od niej uzależniona.
Kawowe całusy śle Aga.
Co za ciekawy post , będę musiała spróbować ; )) .
OdpowiedzUsuńRobię podobny peeling tylko zamiast soli morskiej daję brązowy cukier ;) bardzo go lubię.
OdpowiedzUsuńSwego czasu był moim ulubionym peelingiem, ale niestety jest trochę za mocny:( Lubiłam dodawać do niego jeszcze startą, wysuszoną skórkę pomarańczy i olejek o tym samym zapachu, ale wtedy pachniał!!!
OdpowiedzUsuńooo opcja dla mnie!
UsuńZawsze mam wielkie plany zrobienia domowego peelingu, ale jak przyjdzie co do czego to budzi się we mnie leniwiec i sięgam po gotowca ze sklepu ;)
OdpowiedzUsuńPeeling kawowy jest moim ulubionym:) Ja dodaję do niego jeszcze imbir. Muszę też w końcu wrzucić notkę o nim:P
OdpowiedzUsuńno powiem Ci że mnie zaciekawiłaś :) czekam na post ;)
Usuńuwielbiam domowe kosmetyki ;D nie dość, że tanie, ogólnodostępne to jeszcze skuteczne ;D
OdpowiedzUsuńOd lat chcę go zrobić, ale nie mam z czego, bo nie pijam kawy, więc nie mam tych fusów. Chyba kupię kawę tylko na peeling ;-)
OdpowiedzUsuńja piję tylko rozpuszczalną i kupuję fusy tylko dla peelingu ;))
UsuńJeden z moich ulubionych peelingów, tani i świetnie działa :)
OdpowiedzUsuńUhu ten przepis mi się przydał ;)
OdpowiedzUsuńPrzydatny pościk ;p
chetnie sprobuje :) zapraszam do siebie na ananasowy peeling xxx
OdpowiedzUsuńhttp://katewo.blogspot.co.uk/2013/05/domowy-peeling-ananasowy.html
tego szukałam dzięki!
OdpowiedzUsuń