Witajcie!
Jakiś czas temu mówiłam Wam w zakupowym poście o kremach z L'Occitane które wymieniłam za kupon z marcowego bądź kwietniowego ( nie pamiętam teraz dokładnie) miesięcznika Glamour. Trzy kremy o pojemności po 10 ml każdy dla pielęgnacji naszych rąk. Dziś postanowiłam je trochę Wam przybliżyć, na tapetę biorę Pivonia Flora, Rose 4 Reines i Karite 20% Shea. Co z nich wycisnęłam? Dowiecie się czytając dalej ;)
Żródło: loccitane.com |
Jako pierwszy chcę przedstawić Wam krem do rąk Rose 4 Reines. Wzbogacony on został
o masło shea i witaminę E. Dzięki nim skóra dłoni staje się odżywiona i
jest chroniona przed negatywnym działaniem czynników zewnętrznych. Dłonie są
nawilżone i delikatnie perfumowane zapachem bułgarskiej, marokańskiej i
tureckiej róży. W sprzedaży występuje on w pojemnej 75 ml tubce i kosztuje (bagatela) 67 zł. Jak dla mnie to stanowczo za wiele, ale o tym później, teraz chcę przedstawić Wam kolejne dwa kremy i podsumować je wszystkie na samym końcu.
Żródło: loccitane.com |
Drugim kremem jest krem do rąk z Masłem Shea, Jest to chyba jeden z największych bestsellerów tej firmy z dużą
zawartością masła shea (aż 20%). Dzięki shea krem chroni, odżywia i zmiękcza skórę naszych dłoni, a także chroni je przed mrozem. Cena to 90 zł za 150 ml produktu zamkniętego w nieco większą, i nieco inną tubkę niż ten z różą. Wysoka cena, a czy warto dać taką kwotę za krem do rąk, dowiecie się niebawem.
Żródło: loccitane.com |
Trzecim i ostatnim dziś kremem jest krem do rąk Pivoine Flora. Krem o gładkiej, bogatej konsystencji wzbogacony masłem
shea, którego specjalnie opracowana formuła odżywia i chroni dłonie i
paznokcie. Cudownie pachnący krem o pojemności 30 ml który możecie wrzucić z powodzeniem do torebki. Cena tego cuda to 29,90 zł i wygląda identycznie jak miniaturka kremu którą otrzymałam w salonie L'Occitane.
A teraz czas na moją opinię i głębsze poznanie tych małych cudeniek za tak wysoką cenę.
Od lewej Rose 4 Reines o zapachu róż, bardzo delikatny, o lekkiej konsystencji. Dalej piwoniowy ogród troszkę bardziej treściwy ale o aksamitnym wykończeniu. A na końcu najtreściwszy i najcięższy z nich o mocnej dawce masła shea. Na zdjęciu poniżej bardzo dobrze uchwyciłam ich konsystencję:
A teraz czas na moją opinię i głębsze poznanie tych małych cudeniek za tak wysoką cenę.
Od lewej Rose 4 Reines o zapachu róż, bardzo delikatny, o lekkiej konsystencji. Dalej piwoniowy ogród troszkę bardziej treściwy ale o aksamitnym wykończeniu. A na końcu najtreściwszy i najcięższy z nich o mocnej dawce masła shea. Na zdjęciu poniżej bardzo dobrze uchwyciłam ich konsystencję:
Kremy mają cudowny zapach zarówno różany i piwoniowy czy też ten bez dodatków kwiatów. Wszystkie wchłaniają się bardzo szybko i pięknie wygładzają nasze ręce. Dodatkowo piwoniowy wzmacnia nasze paznokcie, a ten z zawartością podwójnej dawki masła shea chroni nas przed mrozem i spierzchnięciem podczas zimowych dni. Jeśli chodzi o ich cenę, jest ona dość wygórowana i za kremy z piwonią i różą nie dała bym tyle pieniędzy, zaś za 20% masło shea i owszem. Choć jest najdroższy z nich wszystkich, to najmocniej nawilża i regeneruje dłonie. No i oczywiście ma największą pojemność. Mimo to, nadal mam uraz do tej firmy i sądzę, że firma leci raczej na nazwie i haśle reklamowym "naturalnych kosmetyków". A co za tym idzie wysokie ceny i niestety z naturalnością ma niezbyt dużo związku. Cóż, wystarczy, że ma znaczek i jest drogi, a szkoda bo tym klientów sobie nie zyskują, patrząc na to jak mało ludzi zagląda do ich sklepów. Pustka pustką pogania, a panie patrzą na klienta jak na złodzieja który wyniesie wszystkie testery pod kluczem. Szacun, róbcie tak dalej :/ I to chyba tyle w tym temacie.
A.
trochę drogie jak na kremy do rąk :(
OdpowiedzUsuńW życiu bym nie dała tyle pieniędzy za krem do rąk.
OdpowiedzUsuńCeny mają zabójcze a recenzje niestety często nie zachęcają do kupna. Nie wiem jakim cudem firma nadal utrzymuje się na rynku i ciągle otwiera nowe sklepy...