Lip
tinty to produkty z grupy "Long Lasting"- od tego typu
upiększacza ust musimy wymagać przede wszystkim wysokiej trwałości.
Tajemnicą lip tintów jest barwienie naskórka ust. To już nie
powierzchniowe nadawanie koloru
za pomocą pokrywania ust kosmetykiem lecz barwienie ich. Zawarte w
lip tintach barwniki wżerają się w usta.
Moim
zdaniem Tint to fajna zabawka zimą. Ufarbowane kosmetykiem usta nie
wymagają poprawek, nie rozmazują się.
Warto
pamiętać, że lip tint nie posiada właściwości nawilżających.
Więc do kieszeni Zimowej Elegantki dołóżmy jeszcze balsam do
ust. Nada on połysk i ochroni nasze usta przed wpływem zimnicy za
oknem. Nanoszenie balsamu nie wymaga lusterka ani walki z precyzją.
Czyli nawet z zamkniętymi oczyma poradzimy sobie z
upiększeniem naszych ust.
Aby
przybliżyć wam sposób testowania i kryteria jakimi się kierowałam
przy wyborze ulubieńca rozpisze wam tu jak wyglądała moja zabawa z
Tintami.
Aplikacja:
Pod uwagę biorę łatwość w aplikacji oraz ilość kosmetyku jaką
musimy nanieść na usta by uzyskać efekt widoczny na zdjęciu. Za
punkt kontrolny obrałam użycie zawartości jednego aplikatora-
czyli wykorzystujemy na ustach tylko tyle ile znajduje się na
aplikatorze tuż po wyciągnięciu go z opakowania.
Zapach
i zmak: W końcu to kosmetyk do ust. Zdarza się nam wchłonąć
nieco wraz z napojami czy jedzeniem.
Opakowanie:
Estetyka i wygoda użycia- no standard!
Trwałość:
Trwałość w przypadku Lip Tintów to podstawa. W końcu to
farbka do ust która ma wytrzymać z nami mimo jedzenia picia cały
dzień.
Cena:
Lubimy jakość za rozsądne pieniądze! Cena odgrywa istotną rolę
przy wyborze kosmetyku.
Dodatkowe
zastosowania: O ile kosmetyk takowe posiada. To w końcu zawsze jakiś
plus.
Permanent Make-up Lip Tint od Bell
Aplikacja: Do zabarwienia ust nie trzeba nam wiele. Lip Tint Bell posiada ciut gęstszą od klasycznych tintów konsystencję. Wchłania się momentalnie pozostawiając na ustach efekt suchych ust. Posiada wygodny aplikator. Z pośród 4 testowanych tintów chyba tym malowało mi się usta najwygodniej.
Zapach: Pachnie dość przyjemnie, a jego smak nie wywołuje na mojej twarzy skrzywienia. Za sprawą szybkiego wchłaniania się kosmetyku nie możemy nacieszyć się walorami smakowymi czy zapachowymi zbyt długo. Więc nawet jeśli kogoś może drażnić znika z naszych ust tuż po wchłonięciu.
Opakowanie: Zawiera 5,5 g kosmetyku, jest dość przyjemne dla oka. Bardzo przypomina stylistykę opakowania Tinta z Maybelline. Posiada jednak wygodniejszy aplikator.
Trwałość: Ponad 8 godzin ze mną! Bez poprawek! Kolor taki sam jak po aplikacji. Bajecznie.
Cena: 11,9 zł- Czyli Fajny kosmetyk za małe pieniądze!
Dodatkowe zastosowania: Brak. Posłuży nam tylko do upiększenia ust.
Ocena: 5/5
The Body Shop, Lip & Cheek Stain
Aplikacja: Lip Tint z The Body Shop posiada wodnistą konsystencję, dzięki czemu wchłania się w nasze usta w mgnieniu oka. Kolor możemy stopniować. Użycie zawartości jednego aplikatora nadaje naszym ustom kolor zdrowej maliny. Posiada bardzo podobny aplikator do tego z Bell. Malowało mi się nim usta równie wygodnie.
Zapach: Ten kosmetyk jest bezzapachowy, a jego smak nie przywodzi na myśl nic znajomego. Po wchłonięciu właściwości smakowe znikają podobnie jak to miało miejsce z Tintem z Bell.
Opakowanie: Estetyczne i przyjemne dla oka z wygodnym aplikatorem. Ma jednak wady. W trakcie wyjmowania aplikatora z opakowania lubi "pluć" Wodnita konsystencja kosmetyku sprawia, że wyjmując aplikator możemy opryskać się odrobiną kosmetyku. 8 ml
Trwałość: Wytrzymał ze mną wypad na pizzę i płukanie piwem. Spędziliśmy ze sobą 6 godzin bez poprawek.
Cena: Dostałam go w prezencie jednak jedyne informacje na temat ceny które udało mi się wyszukać mówią o cenie w funtach: około 10 Funtów.
Dodatkowe zastosowania: Możemy go używać jako różu do policzków. Czego nie praktykowałam.
Ocena: 3/5
Essence, Vampire`s Love, Lipstain
Ten wynalazek pochodzi z limitowanej edycji Essence której prawdopodobnie już nie dostaniecie w swoje łapki. Jednak mimo to postanowiłam dołączyć go do magla. W końcu ma te same właściwości.
Aplikacja: Wodnista konsystencja, podobnie jak w przypadku Tinta z TBS. Posiada najprostszy, klasyczny błyszczykowy aplikator. Jest dość wygodny jednak ciemny kolor wymaga precyzji w aplikacji. Farbka szybko się wchłania więc w trakcie musimy wyjątkowo uważać by nie zabarwić obszarów w okolicach ust. Jak widzicie zawartość jednego aplikatora wystarcza do zbudowania głębokiego śliwkowego koloru.
Zapach: Przypomina sztuczny zapach winogron, w smaku też przywodzi na myśl te małe cukierki winogronowe. Więc nie jest źle.
Opakowanie: Dość niekonwencjonalne. Nasza farbka do ust kryje się w tubce z aplikatorem. Dziwna sprawa, ale o dziwo nie sprawia problemów. Nie wylewa się nie pryska mimo wodnistej konsystencji. 8,5 g
Trwałość: Wyciera się jedynie w punkcie zwarcia warg- nazwijmy to w ten sposób cóż topografia ust jest mi obca. Wytrzymał ze mną 8 godzin z minimalnym ubytkiem w tym punkcie/
Cena: 8,9 zł
Dodatkowe właściwości: Brak.
Ocena: 4/5
Maybelline, SuperStay 10H Tint Gloss
To już kosmetyk z innej bajki. Lip tint Maybelline przypomina coś z pogranicza błyszczyka i farbki do ust. Ciemne wersje wymagają znacznie większej walki z kolorem i precyzją w aplikacji.
Aplikacja: Posiada zupełnie inny aplikator przypominające oczko wrzeciona. Jest dość trudny do rozpracowania. A zawartość jednego aplikatora nadaje ustom nieestetyczny wygląd. Suche skórki na ustach farbują się na ciemniejszy kolor co sprawia, że nasze usta pełne są plam. Konsystencja jest gęstrza. Nadaje ustom połysk i wolno się wchłania. Ten kosmetyk to bardziej błyszczyk. Biorąc pod uwagę moje oczekiwania i przyzwyczajenie do zupełnie innej konsystencji nie ukrywam mojego niezadowolenia.
Zapach: Owocowy jednak drażniący. Przypomina ni to winogrona ni to lekko nadpsute owoce. Jego smak jest dziwny i nie przypadł mi do gustu.
Opakowanie: Jak wspominałam wcześniej opakowania Tintów Maybelline i Bell są do siebie bardzo podobne jednak Maybelline serwuje nam ciut więcej kosmetyku w opakowaniu. W środku znajdziemy 10,5 g
Trwałość: Tu musimy już podjąć wysiłek stworzenia innej kategorii- Efekt błyszczyka- płynnej pomadki utrzymuje się na ustach do momentu zjedzenia jakiegoś posiłku jedząc wycieramy nadmiar kosmetyku, a na ustach zostaje kolor wywołany farbowaniem ust. Jako sama farbka utrzymuje się na ustach dość długo. jednak przez to wytwarzanie na powierzchni ust plam wygląd daje wiele do życzenia. Ponoć jaśniejsze kolory sprawdzają się dużo lepiej. Myślę że za jakiś czas poświęce się i sprawdzę czy to prawda.
Cena: około 27 zł
Cena: około 27 zł
Ocena: 2/5
Na zakończenie test trwałości:
Na dłoni możecie zobaczyć każdy z wymienionych i opisanych powyżej Tintów. Na pierwszym zdjęciu świeżo nałożone Tinty na drugim zdjęciu tinty po mocnym przecieraniu ręką.
To zdjęcie mówi samo za siebie. I chyba już wiecie który tint wygrał w moim maglu. Bell nie dość, że jest tani, wygodny i trwały, najmocniej wgryza się w skórę! Te piękne swatche były ze mną w wannie. Nawet po polerce gąbką miałam na łapce lekki ślad Tinta z Bell. Drugie miejsce zdobywa TBSowska farbka do ust. Za możliwość wykorzystania go jako róż, za kolor i łatwość aplikacji. Śliwkowe Tinty to moja osobista porażka kolorystyczna. Cóż szminki w tym kolorze wyglądają na ustach bosko, ale tinty sprawiają, że wargi nabierają sinego koloru. W trakcie stopniowego zjadania, wycierania się koloru tworzą nieestetyczne plamy.
A wy moje kochane powiedzcie mi coś na temat waszych doświadczeń z farbkami do ust.
Pozdrawiam Klaudia!
Jak spotkam bell to kupię ;p
OdpowiedzUsuńMI mega przypadł do gustu zobaczymy co ty o nim powiesz :D
UsuńJuż kupiłam, znaczy w sobotę :D Boski produkt!
Usuńten bell faktycznie ciekawie wyglada na tle reszty :D
OdpowiedzUsuńTen z TBS ma genialny kolor! Ciekawe ile kosztuje u nas!
OdpowiedzUsuńMoże skusiłabym się również na jakiś kolor z Bell, bo zapowiada się całkiem fajnie, choć fioletoróż, to akurat nie moja bajka, ale pewnie coś tam dla siebie znajdę :)
Dzisiaj idę kupić ten z bell :)
OdpowiedzUsuńTo daj znać jak u ciebie śmiga!
UsuńCzytałam już kilka pozytywnych recenzji o tym produkcie Bell i widzę, że warto go wypróbować.
OdpowiedzUsuńz Bell najbardziej mi się podoba
OdpowiedzUsuńi w szoku jestem, bo mnóstwo ich bubli miałam ostatnio...
błyszczyki mają fajne no i te tinty. Lakiery różnie laski chwalą. u mnie się trzymają więc mi odpowiadaja.
Usuńmuszę nabyć ten od bell
OdpowiedzUsuńNajbardziej spodobał mi się ten od Bell. Miałam ten z MNY, ale niestety firma mnie bardzo zawiodła swoim podejściem (była to nagroda w konkursie, nie dość, że czekałam na nią chyba ze 2 miesiące jak nie dłużej to jeszcze wysłali inny kolor niż chciałam), poza tym jest dość drogi i więcej na pewno go nie kupię.
OdpowiedzUsuńmi sie tam najbardziej Bell podoba pod wzgledem ceny i w ogole;)
OdpowiedzUsuńJa mam obie wersje kolorystyczne tintów z Essence i dla mnie mają paskudny słonawy smak - no masakra :( Na dodatek jak się kiedyś różowym umalowałam na rozmowę o pracę to gdy wracałam po jakichś 5-ciu godzinach do domu to została mi na ustach tylko taka ufarbowana obwódka na obrzeżach ust a cały środek był blady chociaż w między czasie nic nie jadłam ani nie piłam. Porażka totalna :(
OdpowiedzUsuńNo właśnie tak się zjadają w tym miejscu. a później trudno go zmyć z środka ust. ja szorowałam dolną wargę z 10 minut bo wlazł mi w środek gdzie mam zawsze suchar
UsuńTo ja w busie wsmarowałam w usta pół pomadki ochronnej żeby rozpuścić tą paskudna "aureolę". Ludzie w busie musieli mieć niezły ubaw jak na mnie patrzyli ;)
UsuńZe mnie koleżanka miała bo wpadła na pogaduchy gdy testowałam
UsuńZnaczy się tinty są bardzo uniwersalne i dają radość nie tylko noszącym ;)
UsuńOj wiem.:P w końcu dość z mazianiem facetów błyszczykami czy szminką:P
UsuńO z tego to się będą cieszyć na bank ;)
UsuńKolor TBS i Bell podoba mi się najbardziej :)
OdpowiedzUsuńW końcu się doczekałam wpisu! Klau, jesteś cudowna :D Lecę po tinta z Bell. Pokładałam w nim największe nadzieje, najbardziej na niego byłam napalona no i proszę... okazał się najlepszy :D Maybelline widzę dało ciała. A tak się reklamowali :P
OdpowiedzUsuńPonoć te jaśniejsze kolory są wporzo. z Maybelline
UsuńDo mnie to nie trafia bo nie dość że smakowi i zapachowo mi nie odpowiada to jeszcze ma zupełnie inne właściwości
Mam ten lip tint z bell, fajny jest, ale myślałam, że będzie bardziej fioletowy. Podoba mi się kolor tego z Essence *.*
OdpowiedzUsuńfajne te kosmetyki, bardzo przyciagaja swoim opakowanie i kusza do zakupow...
OdpowiedzUsuńa ja zapraszam na rozdanie
marwiol5722.blog.pl
Super zestawienie, będę wiedziała co kupić następnym razem :D
OdpowiedzUsuńBell jest zdecydowanie moim faworytem, fantastyczny kolor i odcień. Soczysty!
OdpowiedzUsuńJaaa! Dałam sobie zakaz na kosmetyki do usta, błyszczyki itp, ale jak Bell wygrywa z Maybelline (i wg Twojej opinii i po zdjęciu) no to kurcze szał...:)
OdpowiedzUsuńLip tina z Bell muszę mieć:D
OdpowiedzUsuńA miałam skusić się na Maybelline i dobrze, że tego nie zrobiłam :) Idę na allegro szukać Bell :)
OdpowiedzUsuńNajlepiej podoba mi się TBS i Bell :)
OdpowiedzUsuńMam Bell w kolorze żywej czerwieni ( z nr 2 na zakrętce ) - cudny jest!
OdpowiedzUsuńDzieki za obszerną recenzję:) Już wiem co będzie moim kolejnym zakupem:)
OdpowiedzUsuńNajbardziej podobają mi się bell i maybelline :)
OdpowiedzUsuńJak spotkam, to na pewno kupię Bell - w sumie przydałoby mi się coś takiego na sylwestra :D
OdpowiedzUsuńBell mi się marzy ;)
OdpowiedzUsuńWitam w Malinowym świecie:)
OdpowiedzUsuńBell fajniutki! :)
OdpowiedzUsuńMam ten tint z the body shop i używam go tylko do ust. Dlaczego? Po nałożeniu na usta wygląda owszem, ładnie i zdrowo. Tyle tylko, że po pewnym, i wcale niedługim czasie (ok1h) schodzi z ust zupełnie i zostawia nieestetyczny kontur. Tylko z nim mam takie problemy (; pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMiałam dwa z Bell, ale moja mama była nim tak zachwycona, że mi "zginął" ;) są fantastyczne ;)
OdpowiedzUsuńCzyli mama wie co dobre:D
UsuńKusisz nieslychanie. Moze jak bedzie wiecej gotowki to kupie. W sumie mam farbki ze sleeka i sprawdzaja sie dobrze. Niektore maja wlasciwosci liptarsów. Akolwiek z moich pout paintów jestem zadowolona:-) sorki za uzywanie polskich znakow przy ang nazwach:/;P
OdpowiedzUsuńJa kocham ten z bell
UsuńTrafiłam na twój blog przypadkiem. Osobiście jestem fanką Bell i dziś kupiłam już drugi tint od nich, pewnie na dwóch kolorach nie skończę :D zresztą nie tylko kosmetyki do ust od nich wychwalam :)
OdpowiedzUsuńFajna recenzja tak po za tym, idę czytać jeszcze Twoje wpisy ^^, pozdrawiam~
Cieszę się, że znalazłaś u nas coś dla siebie :) Miłego czytania :)
UsuńCzy nie można nauczyć się malować ust bardziej precyzyjnie? Na każdym zdjęciu widać, że wyjeżdżasz ponad górną wargę. Strasznie to wygląda... Jak się robi zdjęcia z tak bliska, pasowałoby o to zadbać.
OdpowiedzUsuńzapraszam od tej pory ty malujesz mi usta ahh jak dobrze problem z głowy już się nie spocę
UsuńJa ma 3 z maybelline ^^ fuksje , berry i coral :-) berry jest genialna nie robi plam nie sprawia zadnych problemow
OdpowiedzUsuńKocham kolory tintów z bell są na prawdę świetne :)
OdpowiedzUsuńTinty Bell to najlepszy kosmetyk jaki udało im się do tej pory wyprodukować. Zachwyjacą nawet renomowanych makijażystów~!
OdpowiedzUsuńdokładnie kocham te tinty jak dla mnie must have nocnego imprezowicza
Usuń