Pisałam wam kiedyś o mojej przygodzie z farbowaniem włosów. Ten łepek zaliczył już tyle farb i kolorów, że "głowa mała". Pierwsze refleksy na głowie zrobiłam sobie w wieku 13 lat- no co zrobić eksperymentator eksperymentuje. Zaliczyłam chyba całą paletę barw jaką możecie przemacać w sklepach.
Byłam blondynką- od średniego po platynę przez ciemny blond.
Byłam ruda- jak marchewka, kasztanowa, zaliczyłam też czerwień.
Miałam czarne włosy- od hebanowej czerni po czerń granatu lub czarną śliwkę.
Miałam na głowie amarantowy róż- kto pamięta mnie na sylwestrze u Jarosa ten wie że byłam pierwszym emo rzeczpospolitej - bez skłonności samobójczych.
Mówiąc wprost- moje włosy doświadczyły wielu produktów, a ja sama najczęściej wracam do farb drogeryjnych L'Oreal i Garniera.
Jeśli ciekawi was czemu zapraszam na dalszy ciąg notki.
Mogła bym wyliczać w nieskończoność farby do włosów które było mi dane wypróbować.
Od farby oczekuję:
Jednolitego koloru- na odrostach i na włosach wcześniej farbowanych. Zdarzało się wam pewnie nie raz mieć zachciankę na zmianę koloru na głowie, a tu nagle boom po koloryzacji tęcza. Odrosty w innym kolorze tak samo reszta włosków.
Wolnego wypłukiwania się koloru- jakoś nie marzy mi się farbować włosy co miesiąc tylko po to by mieć na niej kolor który sobie wymarzyłam- a jemu odechciało się być ze mną na dobre i na złe.
Mam delikatne włosy, więc koloryzacja musi być dostatecznie łagodna dla moich wiotkich łamliwych włosów bym nie wyłysiała po każdej koloryzacji.
Moja skóra głowy jest wrażliwa- farba nie może podrażniać.
Nie obrażę się jeśli produkt do koloryzacji włosów jest w umiarkowanej cenie i nie muszę wyjątkowo się wysilać by go zakupić- dostępność to też ważna sprawa.
Garnier Color Naturals Creme
Trwała Koloryzacja
Odżywianie i ochrona
-bogaty długotrwały kolor
-100% pokrycia siwych włosów
- jedwabista miękkość i blask
Garnier Color Naturals Creme
to pierwszy odżywiający krem koloryzujący zapewniający podwójną ochronę
1) Ochrona dla jedwabiście miękkich i lśniących włosów
Kremowa formuła z 3 olejkami odżywia i wygładza włókna włosa: włosy są elastyczne, błyszczące i jedwabiście miękkie w dotyku.
2) Ochrona dla bogatego i długotrwałego koloru
Wyjątkowa formuła kremu koloryzującego Garnier Color Naturals wnika w strukturę włosa, aby nadać włosom intensywny i długotrwały kolor oraz zwiększyć ochronę w trakcie koloryzacji.
Cena: 9-13 zł
Opakowanie zawiera:
1 flakon z mleczkiem utleniającym 60 ml
1 tubkę z kremem koloryzującym
1 saszetkę z odżywką po koloryzacji
1 parę rękawiczek
Klasycznie mieszamy ze sobą krem koloryzujący i mleczko utleniające, a później nanosimy na włosy. Nic szczególnego ani skomplikowanego- bo w końcu taka powinna być domowa koloryzacja.
Farbowanie włosów w domu to u mnie klasyk. Nie lubię wizyt u fryzjera- nie tylko z racji kosztów, ale również z powodu czasu poświęconego na wykonanie każdego z elementów usługi. Obcinam włosy samodzielnie od lat. Nigdy nie byłam zadowolona z strzyżenia- wybiegałam z płaczem z salonu przeklinając fryzjerkę i rzucając na nią uroki wiecznego pryszcza na poliku.
Farbuje włosy zawsze wieczorem- bo wtedy mam nieco więcej czasu na dłuższą zabawę z moimi włosami. Jestem niecierpliwa- siedzę jak na szpilkach wyczekując końca czasu trzymania mazi na głowie.
Co do farbowania Garnierem mam zaufanie do tych farb. Używałam jasnych blondów oraz rudości- nigdy mnie nie zawiodły- jednak mają jedną wadę. Kolor nigdy nie wygląda jak na opakowaniu. Zawsze tuż po farbowaniu moje włosy są zbyty ciemne, a w przypadku jasnych słomkowych blondów były lekko niebieskie.
Efekt szybko się wypłukuje więc nie narzekam. Nie wyglądam jak kosmita, a włosy po farbowaniu są zawsze podatniejsze na układanie. Farba niestety trochę wysusza włosy więc po farbowaniu warto zaopatrzyć się w nawilżające maski.
Czas na efekt koloryzacji jasnym złotym brązem nr 5.3
Wybaczcie to rozczochranie- ale do osób posiadających porządek na głowie i w głowie to ja nie należę. Brąz z miedziano złotym refleksem niestety gdzieniegdzie wygląda strasznie matowo a moje włosy wymagają teraz nawilżenia na poziomie pro. Coś mi się zdaje, że farby Garniera troszkę się pogorszyły.
W tym tygodniu przeczytacie również o farbowaniu Olią- tym razem nie moją głowe opanuje kolor lecz kogoś mi bliskiego.
Pozdrawiam Klau
Ja z Garniera używam tylko Oli. Ale na moich włosach najlepiej sprawdza się Color Mask :)
OdpowiedzUsuńja teraz przerzuciłam się z syossa na olię i jest mega różnica na plus :)
OdpowiedzUsuńJa tak skaczę po garnierach do loreal
OdpowiedzUsuńNie farbuję już włosów, ale dwa, trzy coś mnie podkusiło i właśnie tej farby użyłam. Byłam bardzo zadowolona z efektu :)
OdpowiedzUsuńUżywam już tej farby już od pół roku (tylko,że innego koloru;p) ale jestem mega zadowolona i moje włosy nie są tak bardzo zniszczone. Po innych farbach niestety miałam siano na głowie, dlatego Granier to jak narazie mój nr 1;)
OdpowiedzUsuńMiałam epizod w swoim życiu farbowania włosów na różne odcienie rudego/czerwonego/miedzianego. Od bardzo jasnych przez marcherkowe i czerwone po dość ciemne. Jedyną farbą która w tech kolorach sprawdziła się na moich włosach był właśnie Garnier. Nie wspomnę o tragedii jaka spotkała mnie z farbą palette. Bry,aż strach sobie przypominać.
OdpowiedzUsuńja od zawsze sama farbuję:D może dlatego mam tak zniszczone włosy:D
OdpowiedzUsuńRaz farbowałam Garnierem (z innej serii) w odcieniu czekolady... wszystko byłoby dobrze, gdyby włosy po paru myciach nie zrobiły mi się rudawo-czerwone brrr :) Nigdy nie farbowałam włosów u fryzjera, a ścinałam tam włosy raptem kilka razy w życiu - wolę na domowo :D
OdpowiedzUsuń