Ostatnio włosy rosną mi dość szybko- co mieniąc mam na głowie ponad centymetrowy odrost, który irytuje mnie niemiłosiernie. Niestety natura nie dała mi w pakiecie idealnego koloru na głowie. Farbuję włosy od epoki kamienia łupanego- czyli od 15 roku życia- a nie należę do modeli młodych więc wyobrażacie sobie kontrowersję i zgorszenie w szkole,+ gdy przybywałam na zajęcia z kolejnym odcieniem na głowie. I o dziwo nie wszczynałam samowolki- prowodylem moich eksperymentów i pionierem głupich pomysłów była moja MAMA- która niestety uległa wczoraj domowemu wypadkowi i muszę się nią opiekować- cóż biedactwo potłukło się do takiego stopnia, że nie jest w stanie przekręcić się na bok w łóżku. Jej stan wymagał interwencji pogotowia, ale wraca do żywych.
Mam asystenta przy robieniu zdjęć oraz pisaniu. A opiekuńczy tata przywiózł jej "zupkę regeneracyjną" i dogląda z przyczajki. To Mamie trafiła się gościna, po której nie jest w stanie się ruszyć.
Nie miałam chęci pisać dziś notki, wolałam nad nią skakać, jednak zmusiła mnie do blogowych obowiązków, pokrzykując zmarnowanym głosem- Pisz dziewczyny chętnie zobaczą efekt farbowania.
Farbuję włosy Olią już od jakiegoś czasu- przyznam bez bicia farba przypadła mi do gustu, moje włosy nie wszczynają buntu po każdym farbowaniu- a trzeba przyznać męczę je dość często.
Nie każda z nas farbuje włosy co miesiąc. Nie farbuję włosów w salonie- uważam to za stratę czasu i pieniędzy. Jedynie większe imprezy typu balejaż, strzyżenie wymaga wizyty w salonie a od tego drugiego też uciekam jak od ognia. Obcinam włosy sama.
Wracając do farby i mojego poniedziałkowego farbowania. Zmieniłam pielęgnację włosów na coś bardziej profesjonalnego i powiem wam po farbowaniu włosy wyglądały zupełnie inaczej niż zwykle. Zero sztywnych strączków ani puszenia. Sam kolor uważam za chybiony jest zbyt zimny dla mojego typu urody- Moja buzia lubi miedziany refleks w brązach.
Z drugiej strony zobaczymy jak to będzie wyglądało, gdy zrobię wreszcie pierwsze podejście do ombre. Mam w zanadrzu farbę 2 tony jaśniejszą. Aga doskonale radzi sobie z wykonaniem tego typu koloryzacji samodzielnie w domu więc zobaczymy.
Macie tu stan koloru na chwilę obecną- więc efekt koloryzacji Olią 6.0 Jasny brąz. Niestety tego przejścia kolorystycznego za bardzo nie widać. Ale wierzcie mi na słowo. Całe włosy to pokryte kolorem nie są..
Chciałam wyrównac kolor jednak ten odcień coś nie łapie moich włosów uprzednio farbowałam numerem 4.3 i jak widać 6.0 pokrył jedynie moje odrosty- i w sumie nie zmieniła ich odcienia- cholera już wiem jaki mam kolor włosów. Zawsze myślałam, że to ciemny blond, a jednak- wasza Klau ma jasny brąz na głowie.
Farbowane włosy lubią mocne nawilżenie, dlatego za jakiś czas zdam wam relację z użycia kosmetyków profesjonalnych które goszczą w mojej łazience od soboty- oj są różnice. Drogeryjna pielęgnacja włosów to nie to samo. Jeśli po pierwszym użyciu odczuwasz różnicę to już mówi coś na temat całej zabawy- jednak poczekamy- bo skóra mojej głowy i same włosy są do takiego stopnia upierdliwe, że w ciągu zaledwie miesiąca mogę zmienić zdanie 100 razy.
Wrócę chyba do 4,3. Głębszy brąz z miedzianym refleksem mówi do mnie mamo, zaś słomkowy brąz był by dobrym pomysłem latem.
Jezu jak chaotycznie pisze tą notkę- chyba przez wczorajsze wydarzenia lub brak przekonania do efektu koloryzacji- cóż spodziewałam się pokrycia całej długości włosów, nie lekkiego zabarwienia odrostów...
Not good- mimo, ze lubię Olię nie polecę stosowania jej na uprzednio farbowane na ciemniejszy kolor włosy. Nie zmienia to faktu, ze uważam te farby za dobre- nie niszczą tak włosów za sprawą wykluczenia ze składu amoniaku. Może dlatego tak często farbuję kłacz.
Ciekawe ile farbowań będę musiała zaliczyć by wysnuć najtrafniejsze wnioski na temat produktu.
Pozdrawiam Klau
pozdrów mamę :* niech wraca szybko do zdrowia :)
OdpowiedzUsuńja teraz wstrzymałam się z farbowaniem i obcięłam włosy aby je troszkę zregenerować :)
Dokładnie pozdrów mamę :** ja męczę moje włosy szamponetkami ale już niedługo znów farba:D
OdpowiedzUsuńDzięki misie. Mama właśnie śpi po lekach- mam taki podły humor- a ta jeszcze zmusza mnie do zmalowania makijażu dla was dziś. Moja mała pierdułka największe wsparcie bloga- dziś pewnie zaprzęgnie mnie do napisania 10 notek.
OdpowiedzUsuńFajna mama:) życzę jej powrotu do zdrowia..
OdpowiedzUsuńKiedyś też się farbowałam, ale moje włosy wyglądały okropnie (nie było w sklepach farb bez amoniaku)
Dodaję twojego bloga do obserwowanych
pozdrów mamę.Mnie też na dniach czeka koloryzacja-moje siwki znów się pokazały na głowie:(
OdpowiedzUsuńZdrówka dla mamy dziubek :***
OdpowiedzUsuńE, coś za jasny ten odcień dla Ciebie, ja Cię w ciut ciemniejszym wolę.
Biedactwo-niech szybciutko dojdzie do siebie!Patrzę się na farbę ...muszę pofarbować-odrosty.
OdpowiedzUsuńJa ostatnio farbowałam casting.
OdpowiedzUsuńMama was pozdrawia - i goni mnie do malowania a ja tak bez humoru :(
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla Mamy :) Niech wraca szybciutko do zdrowia!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla mamy Kochana:)
OdpowiedzUsuń