Z olejem na twarzy

Przygody z kosmetykami Orientany ciąg dalszy. Po maśle do ciała przyszła pora na olejek do twarzy. Brzmi ciekawie wygląda i pachnie kusząco. Jednak skąd to sceptyczne podejście. Otóż, moja szanowna skóra to problematyczna upierdliwa jędza lubująca się w sprawianiu mi kłopotów. Mieszaniec jakich mało z licznymi niedoskonałościami, typu: wągier tu wągier tam, sporadyczny zaskórnik i przyjaciel pryszcz. Chryste ile można. Całe życie z niedoskonałościami.
Do mojej kolekcji smarowideł i mazideł dołączył niedawno olejek stworzony dla cery problematycznej Orientana Olejek Do Twarzy - Drzewo Sandałowe i Kurkuma. Dziś dowiecie się jak przebiegała nasza współpraca, jak ma się moja twarz i czy nadal przeklinam jej stan przeglądając się w lustrze.

Klasycznie na pierwszy ogień idzie obietnica, później porozmawiamy o jej spełnieniu:

OLEJEK DO TWARZY DO KAŻDEJ CERY, A SZCZEGÓLNIE PROBLEMATYCZNEJ, ZANIECZYSZCZONEJ, ZMĘCZONEJ

Pojemność: 55 ml

Cena: 16,90

Olejek do twarzy Drzewo Sandałowe i Kurkuma to naturalne, ręcznie tłoczone olejki roślinne połączone według zasad i wiedzy ajurwedy.
Ajuwerdyjskie  połączenie naturalnych olejków służy do pielęgnacji każdej cery, a szczególnie problematycznej, zanieczyszczonej i zmęczonej. Bogaty w fosfolipidy, witaminę E, kwas linolowy Omega 6 charakteryzuje się wysokim działaniem przeciwrodnikowym  i  przeciwzapalnym, a więc działa zarówno odmładzająco jak i uspokajająco na skórę.
Olejek doskonale zastępuje kremy do twarzy, działa odżywczo i odmładzająco. Może być róznież stosowany jako naturalny kosmetyk do demakijażu i oczyszczania skóry.
Olejek z kurkumy spowalnia procesy starzenia, chroni skórę przed wpływem szkodliwych czynników atmosferycznych (w tym promieni UV), jest jednym z najsilniejszych antyutleniaczy, działa przeciwzapalnie, bakteriobójczo i odżywczo.
Olejek sandałowy odżywia i wzmacnia skórę, zwiększa jej naturalną elastyczność, utrzymuje optymalne nawilżenie dzięki ochronie przed utratą wody. Działa ochronnie i przeciwzapalnie.
Kilka kropel olejku aplikować bezpośrednio na twarz, szyję, dekolt.
Olejki należy przechowywać w ciemnym i chłodnym miejscu (ale nie w lodówce), w temperaturze od 8° C – do 25°C. Chronić przed wysokimi temperaturami, stałym dostępem powietrza i światłem. Po otwarciu – zużyć w ciągu 6 miesięcy.

 Skład INCI: Heliantus Annus Seed Oil (olej z ziaren słonecznika), Sesamum Inndicum Seed Oil (olej sezamowy), Olea Europea Oil (olej z oliwek), Prunus Amygdalus Dulcis  Oil (olej migdałowy), Simmondsia Chinensis oil (olej jojoba), Prunus Armeniaca Oil (olej z pestek moreli), Triticum Vulgare Oil (olej z kiełków pszenicy), Santalum Album Wood Oil (olejek z drzewa sandałowego), Curcuma Longa Root Powder (ekstrakt z kurkumy), Tocopherol (vit E)

Zawsze bałam się olejków stosowanych bezpośrednio na twarz. Moje niedoskonałości mówiły mi- nie rób tego. Słowo olej przy mieszanej cerze nie brzmi zbyt obiecująco, jednak postanowiłam zaryzykować. Cholera z resztą ja ryzykuję każdego dnia. Jestem kosmetycznym odkrywcą, cuduję ryzykuję. Czego się nie robi by wyglądać jak człowiek.

Zacznijmy od przebiegu stosowania. Po dokładnym oczyszczeniu skóry nanosiłam na nią za pomocą wacika lub palców niewielką ilość olejku. Olejki mają to do siebie, że za każdym razem zaskakują mnie wydajnością. Kropelka wystarcza na pokrycie całej buzi oraz szyi- super!
Odstawiłam krem na noc, maziałam się olejkiem i zatapiałam w boskim zapachu. Delikatnym, przyjemnym przywodzącym na myśl słoneczne letnie poranki. Czysty relax.

Czego brakowało mi w opakowaniu? Rzecz jasna pompki. No przecież jestem istotą praktyczną lubującą się w pompkach, cenię sobie higieniczne opakowania.
Zasmucił mnie fakt przeciekania butelki, cóż nie wyruszymy razem podbijać świat gdzieś daleko. Nie przetrwasz podróży kochaniutka.

Przezroczysta ciecz, to nowość jak dla mnie. Olejkami raczyłam się ostatnio gdy uległam mocarnemu podrażnieniu. Stosowałam je na powieki, jakoś obawiałam się kontaktu z niedoskonałościami. Nie wiem czułam, że to zły pomysł. 

Jeśli chodzi o nawilżenie, moja skóra wreszcie nie woła o więcej. Nie krzyczy "Wysmaruj mnie kremem". Szybko się wchłania, nie powoduje zwiększenia przetłuszczenia się skóry. Po prostu ją nawilża. 

Mam problem z zabliźnianiem się ran, wolno się goję. Olejek pomógł mi przyspieszyć proces regeneracji skóry. Jednak jeśli chodzi o niedoskonałości nie zaobserwowałam, postępu w żadną stronę. Ani na minus ani na plus.

Polubiłam jego cenę i wydajność, zakochałam się w zapachu. Moja skóra jest nawilżona, myślę że to genialne rozwiązanie dla zimowych sucharków. W przyszłym roku, gdy znów przyjdzie mi wojować z transformacją mojej skóry w suchara zdecyduję się na to małe cudo za 16,90.
Co do zastrzeżeń, nie polecam stosować pod makijaż, chyba, że przemierzacie świat z Revlon ColorStay w wersji dla cery tłustej. Ten podkład wysusza, i mało co jest w stanie przełamać jego mat.

Pozdrawiam Klau.