piątek, 21 kwietnia 2017

Psia tragedia z Happy Endem

Jeśli jesteście z nami na Facebooku i Instagramie obiło się wam pewnie o "oczy" moje zawodzenie związane z straszną przygodą mojego pieska.
Mam Beagle jeśli jesteście z nami od dłuższego czasu wiecie, że jest jak moje dziecko z związku z wilkołakiem, Każdy kto posiada swojego zwierzaka traktuje go jak członka rodziny i każde problemy zdrowotne swojego zwierzaka postrzega jako największą tragedię. Nie ma się co dziwić takim reakcjom, relacja pies właściciel to historia pełna bezgranicznej miłości i oddania której raczej nie zaznamy ze strony drugiego człowieka. Kochamy nasze zwierzęta.


Ogólnie osoby brzydzące się fizjologią radzę odpuścić sobie ten post. Piszę go by ułatwić wam na przyszłość sprawne reagowanie w tak ekstremalnych sytuacjach, by umożliwić wam odpowiednie reagowanie w tak groźnej dla życia psa sytuacji. 

Nun przez  ostatnie tygodnie przeszła piekło z powodu ludzkiego okrucieństwa. Została otruta trutką na myszy pierwszej generacji- czyli taką która ukazuje objawy tuż po zażyciu trucizny. Nowsze trutki ukazują objawy po tygodniu- gdy organizm jest już na tyle wyniszczony, że nie ma co ratować.
Szczęście w nieszczęściu.

Wszystko zaczęło się w czwartek w nocy, silne wymioty, biegunka- tak zdarzało się wcześniej, gdy Nunuta zjadła coś nieświeżego, lub coś usiadło jej na żołądku- nic strasznego pomyśleliśmy dwa dni max i jej przejdzie. Psina ma wrażliwy brzuszek i takie sytuacje zdarzały nam się wcześniej,
Zbagatelizowaliśmy sprawę, bo w sobotę poczuła się trochę lepiej nawet delikatnie zajadła. Koszmar zaczął się od nowa w nocy, znów wymioty oraz uwaga krew w kale. Krew w kale objawia się czarną smolistą kupą- jeśli wasz pies kiedykolwiek taką uczyni lećcie do weterynarza. To krwawienie w obrębie układu pokarmowego- jest bardzo niebezpieczne. Jeszcze jeśli połączycie temat z biegunką oraz silnymi wymiotami możecie sobie zwyczajnie w świecie wyobrazić jak byście sami się czuli i jak sytuacja jest niebezpieczna dla zdrowia.


Nun przeszła silne odtruwanie, masę zastrzyków i całą kurację do zażywania w domku. Dopiero po 1 kontroli mogłam podawać jej pokarm- weterynarz zalecił lekkostrawne posiłki- w postaci specjalnej karmy dla psiaków z problemami z trawieniem- takie karmy zakupicie w sklepie NASZEZOO, tak samo pasty witaminowe. Lekkostrawną karmę podajemy psu na przemian z kleikiem ryżowym z kurczakiem, oraz suplementację witaminową- właśnie pasta witaminowa to najlepsza opcja w takich wypadkach. Ponadto Nun zażywała 3 leki stosowane doustnie- typowe dla zatruć u piesków i antybiotyk w razie poważniejszych problemów spowodowanych krwawieniem z układu pokarmowego.

Nie ma nic gorszego jak podawanie leków psu który nie może przyjmować pokarmów- standardowa zmyła tabletka w kawałku kiełbasy czy pokarmie nie wchodzi w grę, Polecam kruszenie na proszek i wsypywanie psinie do pyszczka tylko tak podany lek nie wypluje lub nie zwróci. Suplementy witaminowe polecam w postaci pasty- można je podać bezpośrednio do pyszczka- jeśli futro nie może jeszcze jeść po zatruciu. Lub później dodawać do jedzonka.

Jeśli wasz pies się przytruje dbajcie o podwójne dawki wody w miskach. Odwodnienie to najgorsze co może spotkać waszą futrzatą istotkę w obliczu zatrucia pokarmowego. A w tak ostrych przypadkach to już w ogóle.


O i jeśli wasz pies po napiciu się wody wymiotuje nią właśnie to też znak ostrego zatrucia i warto odwiedzić weterynarza. W żołądku nie ma już treści, a organizm odrzuca nawet przegotowaną wodę coś jest nie tak.

Jeśli już traficie do kliniki zabiegajcie o badanie krwi futrzaka- przy zatruciu trutkami na myszy zacznie w niej brakować czerwonych krwinek- co grozi niedotlenieniem komórek. To bardzo niebezpieczna sprawa dla psiaka.


Niestety w przypadku opieki nad psem sprawa wygląda podobnie jak przy niemowlaku- małe dziecko nie powie Mamo boli mnie nerka, Mamo zatrułam się, mam takie, a takie objawy. Dlatego nie bagatelizujcie wymienionych przeze mnie objawów.

Jeśli chcecie na własną rękę pomóc psu- podajcie mu węgiel i ranigast- tak ludzki ranigast- ten właśnie lek zalecił również weterynarz i polecił w razie każdego zatrucia- nie wyleczy psa jeśli zatruł się trutką na myszy- ale pomoże mu bez wycieczenia organizmu znieść objawy do czasu wizyty u lekarza weterynarii.


Kochajcie swoje Futerkowce i dbajcie o nie. My nadal nie wiemy w jaki sposób otruła się Nun

Są dwie opcje- zjadła coś na spacerze lub jak obstawia moja Mama ktoś celowo ją otruł- była świadkiem dziwnej sytuacji- ktoś wrzucił coś na moje podwórko- wydawało jej się że jedzenie. Niestety przez natłok spraw zapomniała mi o tym wspomnieć jak u mnie była- Bo w końcu nie spodziewamy się po ludziach takich rzeczy. Incydent zgrywa się w czasie z objawami Nunuty.

Dla mnie psychicznie było to piekło, bo była już tak słaba, że nie miała siły chodzić. Trutki na myszy na mojej posesji nie znajdzie i wątpię by ktoś rozrzucał ją po ulicach nie licząc się z tym, że poza myszami otruje psy.
Byłam wściekła- pałałam taką nienawiścią do sprawcy, że byłoby mi go szkoda jeśli stanął by na mojej drodze. Teraz czuję tylko wdzięczność do lekarzy i losu, że Nun jest z nami. Lekarz powiedział, że jeszcze dzień zwłoki i byłoby po psie. 


Zostało jej tylko parę dawek leków, ale już po 3 dniach od pierwszych zastrzyków wracała do siebie. Miała już to ciekawskie spojrzenie, przypominające błyszczące się oczy dzieciaka który chce coś spsocić. Czwartego dnia już jadła, w małych dawkach jak zalecił lekarz- po takim wyjałowieniu układu pokarmowego i uszkodzeniu jelit - duże dawki pokarmu mogłyby ją zabić. Teraz już normalnie funkcjonuje, nadal jest na diecie, ale jej witalność wróciła do normy.

Po tej nieprzyjemnej przygodzie stała się jeszcze bardziej przylepowata, lgnie do mnie i Kamila domagając się pieszczot i przytulania. Ale nie w nachalny sposób- to raczej wygląda jakby podchodziła i chciała być bliżej, przytulić się.


10 komentarzy:

  1. Biedactwo. Mój bernardyn kilka lat temu zdechł z powodu trutki. niestety nie pomogły zastrzyki i intensywne leczenie. Weterynarz powiedział, że ta trucizna działa tak, że zwierze wykrwawia się do wewnątrz, wszystkie organy są niszczone i rzeczywiście na koniec gałki oczne były całkowicie białe :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda i przy trutkach 2 generacji jest gorzej. Bo nie zauważamy obiawów od razu.

      Wybija czerwone krwinki psina jest tak osłabiona że przy krwawieniu nie ma ratunku.

      Nun w pore trafiła do weta. Jest już zdrowa.

      Usuń
  2. jejku, biedna psinka, dobrze, że wszystko już jest ok

    OdpowiedzUsuń
  3. Ktoś, kto przyczynił się do jej cierpienia, powinien smażyć się w piekle. Bardzo się cieszę, że udało się jej z tego wyjść!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny tekst! Od roku nie czytałam tak wartościowego artykułu.

    OdpowiedzUsuń
  5. ciekawy wpis! postaram się wchodzić tutaj częściej

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za zainteresowanie naszym blogiem.
Każdy komentarz jest dla nas niezmiernie ważny
i napędzający do dalszego prowadzenia bloga.
Pozdrawiamy i zapraszamy ponownie.
Klaudia i Aga

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...