Nie wiem, czy ten długi weekend wyssał ze mnie całą energię życiową, czy też coś wisi w powietrzu. Jestem na zaawansowanym trybie nie chciejstwa. Nie chce mi się absolutnie nic, a podstawowe obowiązki wykonuję z takim trudem jakbym postarzała się co najmniej o 40 lat w ciągu paru dni.
Tyczy się to też mojego zestawu do dziennego makijażu- makijażu wykonywanego w 15 minut w biegu bez szczególnego wysiłku, czy też polotu.
I co najlepsze doskonale czuję się w takiej minimalistycznej opcji. Dziś pokażę wam kosmetyki po które sięgam najczęściej.
Obecnie najczęściej sięgam po:
-TheBalm Mary Lou Manizer- Chyba nie muszę wyjaśniać czemu pojawia się zawsze tam gdzie mowa o rozświetleniu
-Kobo Matte bronzing & counturing powder- ciemniejsza wersja matowego bronzera - konturowanie to chyba jedna z tych rzeczy bez których czuję się nieswojo.
-Kobo Mate Blusher nr 202- ten odcień idealnie wpisuje się w moją urodę, przepiękna brzoskwinka rozpromienia i nadaje życia mojej szarej i zmęczonej ( cholera wie czym) cerze.
- Catrice Camuflage- zawsze wtedy gdy mam na buzi kuku. Niezastąpiony!
-Kobo Long Lasting Lip Liner nr 107, 110- oranż i trudny do opisania odcień różu- zastępują mi szminkę
- Stila Lip Glaze Set- Wrócilam też do błyszczyków, mam spory zapas błyszczyków więc pora je zużyć, błyszczyki Stila mają małe pojemności więc istnieje nadzieja, że w tym sezonie je zużyje.
- Catrice Liquid Metal nr 030- szampańska perła, to ją noszę w wewnętrznym kąciku
-Makeup Revolution Iconic Pro 2 KLIK- sięgam po nią najczęściej - prawdopodobnie dlatego, że jest na wierzchu a sama kolorystyka umożliwia mi malunki od dziennych po wieczorowe. 8 cieni po lewej stronie palety to istny plac zabaw dla adepstów dziennego makijażu i delikatnego podkreślenia oka, zaś 8 po prawej to już nieco mocniejsze kolory- strasznie cieszę się z zgaszonej zgniłej zieleni z drobinką srebra i granatu- nie wiem czemu to połączenie kolorystyczne zawróciło mi w głowie
- Kobo Ideal Volume Mascara- świetny tusz, idealna szczoteczka- jak dla mnie. Od dawna nie miałam tuszu który tak pięknie wyczesywałby rzęsy i je podkręcał przy okazji lekko pogrubiając- bez efektu pajęczej nogi.
- Neauty Minerals ( In the Mist, Frosty Peach)- dwa pyłki mineralne, to jedyne sypkości które goszczą na moich powiekach. In the mist, to satynowy pyłek- nie mylić z cieniem- o połysku złota- w sumie nadałby się jako delikatny rozświetlacz. Frosty peach to zimna perlista brzoskwinia z srebrnymi drobinkami ala brokatu. Bardzo delikatne wykończenie.
Zmaluję może w sobotę jakiś look dla was, ostatnio jestem tak zarobiona, że nie wiem gdzie ręce włożyć. Zaczynam mieć powoli dość tych wszystkich obowiązków, bo tracę zapał do pisania i walki z zdjęciami- a jak wiadomo bez tego żaden blog daleko nie zajdzie.
Czyli co? Kop w dupę na zachętę?- podejrzewam, że bez takiej brutalnej motywacji to nic nie zdziałam.
A no tak, w planie mam post o pędzlach Kavai i pierwszych wrażeniach z obmacki nowych modeli, nie wiem czemu nie mam weny do pisania, malunku ani pomysłów na ciekawe posty.
Jestem nudna jak flaki z olejem, a z najciekawszych zajęć po długim weekendzie czeka mnie prasowanie lnianych grubych zasłon....- chyba nadmiar wrażeń w weekend wprowadził mnie w stan osłupienia i przez to chodzę jak smętna ryba.
Mam nadzieję, że wkrótce ten stan przestanie mi doskwierać i zabiorę się za intensywniejszą pracę blogową. Póki co mam dla was kilka postów pielęgnacyjnych.
Tymczasem pozdrawiam was ja blogerka urodowa z odpryskującym lakierem na środku wskazującego palca lewej ręki.
Mam nadzieję że zniesiecie mój stan markotnej niedyspozycji i cierpliwie doczekacie się kolejnego postu.
Mi się wcale nie chce malować, do dopiero jest lenistwo.
OdpowiedzUsuńJakiś taki paskud siedzi mi za skórą od poniedziałku, że daj spokój
UsuńOj Kochana nie jesteś sama....ja po majówce czuję się podobnie jak Ty...I nie mogę się doczekać kiedy ten stan minie i znów wrócę na pełne tory. Nie pozostaje nam nic innego jak powoli zbierać siły. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKoteł najlepszy hahaha!
OdpowiedzUsuńTez mam czesto takie dni, że nic mi sie nie chce, zwlaszcza jak mam masę roboty. Wtedy makijaż ograniczam do minimum!
Też to czuje, ale zwalam na pogodę :D
OdpowiedzUsuńCzasami tak jest, że nic nam się nie chce :)
OdpowiedzUsuńChyba nie jesteś jedyna ;p
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ta paletka, za jakiś czas sobie ją zamówię! :)
OdpowiedzUsuńMnie powoli znika tryb #nicmisięniechce ;) Na szczęście ;)
OdpowiedzUsuńZnam i lubię kamuflaż Catrice, bronzer KOBO ale jaśniejszą wersję i eee....nic więcej z tego co pokazałaś ;)
Ja po majówce do tej pory nie mogę się zebrać do kupy... :P
OdpowiedzUsuńprzybijam piątkę, bo ja jestem na tym samym etapie, leń wziął całkowicie kontrole nade mną, ale zaczynam z nim walczyć :)
OdpowiedzUsuńCzasami lakier zwyczajnie musi odprysnąć, a czas zwalnia mocno w naszym odczuciu. Ja Ci życzę powrotu do zwykłego tempa - mnie też takie chwile dopadają, ale przechodzą i z pewnością wrócą :) Takie życie. No i jak już wrócisz na właściwie tory, mam nadzieję, że powiesz coś więcej o palecie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A