Stęki, jęki. To moja obecna codzienność. Narzekająca Klau. Wściekła wręcz. A czemu? Zachciało się remontu to teraz się cierpi. Totalny Sajgon, dźwięki wiertarek od świtu do nocy i oczywiście genialni fachowcy. Serio jeśli chcecie doprowadzić się do szału poświęćcie urlop na remont. Po co wam wypoczynek, pownerwiajcie się ze mną.
Zero warunków do malowania, zerowa prywatność i stopniowa utrata kontroli nad własnym domem.
Jednak udało się jakimś cudem co nieco zmachać.