Siła spojrzenia to taka mała budowla stojąca na kolumnach z rzęs. Poszukując idealnego tuszu do rzęs kierujemy się różnymi kryteriami. Jedne z nas szukają wydłużenia inne pogrubienia dziś pogadamy o pogrubieniu rzęs z L'Oreal Volume Million Lashes NOIR EXCESS.
Jakie kryteria musi spełniać idealny tusz do rzęs?
- Lubimy wygodne szczoteczki, to od nich zależy czy aplikacja będzie sprawiała nam przyjemność. To od niej zależy w jakim stopniu wyczesane są nasze rzęsy i jak sam produkt prezentuje się na nich.
- Doceniamy trwałość i brak nieprzyjemnych niespodzianek w postaci osypywania się tuszu w trakcie dnia.
- Jesteśmy kobietami więc cenimy piękne opakowania. W końcu lubimy zbierać skarby.
- Lubimy opcjonalność wykończenia przy użyciu jednego produktu. Fajnie jeśli jeden tusz zapewnia nam wydłużenie rzęs i ich pogrubienie, oraz możliwość wyboru pomiędzy naturalnym wykończeniem i tym bardziej dramatycznym.
Czy Volume Million Lashes NOIR EXCESS to najlepszy tusz do rzęs jaki kiedykolwiek miałam?
Może zacznijmy od początku. Podoba mi się jego opakowanie, jest praktyczne i rzuca się w oczy. Trudno je przegapić nawet w najbardziej zabałaganionej kosmetyczce.
Posiada ciekawą szczoteczkę zbudowaną z przypominającego gumę tworzywa. Wiem, że wiele z was nie preferuje tego typu szczoteczek wiernie trzymając się tradycyjnych spiralek. Ja przyznam, że tez należałam do dość ortodoksyjnych w tej kwestii i z czystych obaw przed zawodem miłosnym wybierałam te tradycyjne mascary do rzęs.
No fakt bez tuszu moje oczy wyglądają komicznie. Jednak na załączonym zdjęciu możecie zobaczyć jak sklejone są moje rzęsy. Widoczne grudki przy użyciu nowego tuszu? eee nie za fajnie. Moje rzęsy są wymagające i ich sposób układania się wymaga ekstremalnych szczoteczek. Z pewnością to nie najlepszy tusz do rzęs jaki kiedykolwiek miałam, ale też nie najgorszy. Bardziej polubiłam L'oreal False Lash Wings.
Tak prezentują się moje pierwsze wrażenia związane z nowym tuszem L'Oreal. Wrócę do niego za jakiś czas sporządzając dla was obszerną notkę na temat moich tuszy do rzęs. Małe porównanie nikomu nie zaszkodzi.
Teraz pytanie do was:
Jak oceniacie widoczny na zdjęciu efekt? Czy jestem zbyt wymagająca?
Pozdrawiam Klau.
Bardziej podobają mi się twoje rzęsy bez tuszu.:(
OdpowiedzUsuńnie podobają mi się te farfocle ;/
OdpowiedzUsuńBeznadzieja....
OdpowiedzUsuńSkleja:(
OdpowiedzUsuńO jaaa, jak posklejał, no szkoda.. :(
OdpowiedzUsuńświetne zdjęcia. lubię takie szczoteczki jednak efekt na rzęsach mógłby być lepszy
OdpowiedzUsuńHmmm, dziwne, ja dopiero od tygodnie stosuję, ale u mnie nie skleja rzęs, ładnie rozczesuje, jest jeszcze trocha mokry, czekam aż " dojrzeje ", może będzie jeszcze lepszy :) Czy gorszy???
OdpowiedzUsuńNo i przynajmniej jest zgodność- poprzednik loreal bardziej mi się podobał
OdpowiedzUsuńOpakowanie ma przepiękne :)
OdpowiedzUsuńTen tusz strasznie skleja rzęsy, mam go. Totalny niewypał
OdpowiedzUsuńnajgorszy tusz jaki miałam to był astor ten z włuknami jakimiś tam to dopiero robiło gluta. zachwytów brak
UsuńMi się efekt na Twoich rzęsach całkiem podoba!:)
OdpowiedzUsuńale przyznam, że sama jestem bardzo wymagająca względem tuszy...
ja mam loreal volume colagene i jestem mega zadowolona:)
OdpowiedzUsuńRzęsy ładnie wydłużone, ale szkoda, że takie posklejane :(
OdpowiedzUsuńNa razie mi się nie podoba... nie lubię jak nowy tusz takie rzeczy robi, bo zwykle używam właśnie takich świeżych, a stare wyrzucam. ;/
OdpowiedzUsuńZaciekawił mnie ten tusz w sklepie, ale Loreal zbyt często mnie już zawiódł a ich ceny są ogromne i wciąż rosną. Na zdjęciach efekt jest ok, choć może faktycznie są lekko posklejane. Mam podobnie z nowymi tuszami. Nie wiem czy to wina szczoteczki czy samego tuszu.
OdpowiedzUsuńDolne rzęsy są ok.
lubię tusze z tej serii najbardziej czarno złoty :)
OdpowiedzUsuń